Referendum można uniknąć. Jak? Jeśli prezydent poda się do dymisji!

Ronin przyznał, że około 65 tys. zł kosztów głosowania to jeden z argumentów przeciwników referendum skoncentrowanych wokół aktualnego obozu władzy prowadzącego "obrzydliwą kampanię strachu i zniechęcenia". Zna przykłady ludzi, którzy podpisali się pod wnioskiem, a potem brali udział w spotkaniach, gdzie przekonywano ich, że to zły krok. Takie spotkania poparcia dla władzy miały się odbywać w dzielnicach, ale pełnomocnik referendalny nie ujawnił szczegółów. Zapewnił, że są jednak szczegółowo opisane zarzuty, z których wynika, że wspomniane 65 tys. zł to niewielka kwota, biorąc pod uwagę koszty niektórych przedsięwzięć z okresu rządów Mirosława Lenka. Wspomniał o stratach na jednej z nieruchomości gminnych. Chodziło o dom sportowca, który prowadził OSiR, do czasu jego zamknięcia, mimo iż do interesu trzeba było dokładać (w 2010 r. było to 233 tys. zł, po ujawnieniu tych danych prezydent kazał obiekt zamknąć).
Co do "obrzydliwej kampanii strachu i zniechęcania" i szykanowania D. Ronin wyjaśnił, że wielu ludzi nie chciało się podpisać pod wnioskiem, obawiając się reperkusji, np. w pracy. Przykładów szykan jednak nie ma. - Ludzie mówili o obawach - podkreślił. Wspomniał jednak interpelację radnego Tomasza Cofały z komitetu M. Lenka, który zapytał, czy to prawda, że podpisy zbierały dzieci, powołując się na zasłyszane od znajomego informacje. Przypadku takiego nie potwierdzono, ale interpelacja Cofały odbiła się szerokim echem. - Wystarczyło mnie zapytać. Wiemy, kto zbierał podpisy - dodał Ronin, przekonując, że druga strona sporu na wszelkie sposoby chciała zdyskredytować działania referendystów.
Co nas czeka w kampanii? Ronin szczegółów nie zdradził. Na razie czekają na efekt weryfikacji podpisów. Głosowanie 19 czerwca jest jego zdaniem realne. Komisarz może co prawda wyznaczyć je w wakacje, ale wtedy byłoby to częściowym zaprzeczeniem demokracji, czyli uniemożliwieniem ludziom głosowania. Na datę zbieżną z obchodami Dni Raciborza wskazywali, jego zdaniem, sami mieszkańcy, planując na lipiec wakacje.
Ujawniono dziś, że dwa tygodnie przed formalnym rozpoczęciem zbierania podpisów D. Ronin zaproponował M. Lenkowi udział w nowych wyborach, na uczciwych zasadach. Przypomnijmy, że inicjatorzy uważają, że z powodu hejtu i celowo rozsiewanych plotek wynik był niekorzystny dla Anny Ronin. Ta dziś zapewnia, że nie wystartuje w nowych wyborach, ale chce doprowadzić do usunięcia M. Lenka i nowej, uczciwej - jej zdaniem - elekcji. W lutym prezydent wykluczył podanie się do dymisji. Referendyści nad kolejną propozycją, by w ten sposób rozwiązać spór, się zastanowią, ale uważają, że taka autonomiczna i dobrowolna decyzja prezydenta byłaby dobrym rozwiązaniem. Oszczędziłoby to nie tylko kosztów, ale dało miastu szansę na wybór nowego prezydenta. Ronin przypomniał swoje stanowisko, że gdyby Racibórz był przedsiębiorstwem, to M. Lenk jako menedżer długo by się w nim nie utrzymał.
(waw)
Komentarze (0)
Aby dodać komentarz musisz być zalogowany