Raciborska straż pożarna podsumowała miniony rok. Jakie zdarzenia najbardziej utkwiły w pamięci strażaków?

W 2014 roku raciborska Państwowa i Ochotnicza Straż Pożarna 972 razy wyjeżdżała na akcje. W 303 przypadkach zgłoszenia dotyczyły pożarów. 294 pożary uznano za małe, tylko 9 z kolei zaliczono do średnich. Według strażackich kryteriów nie było dużych ani bardzo dużych pożarów.
631 zdarzeń to miejscowe zagrożenia. Żadnych z nich nie zakwalifikowano do dużych zdarzeń. Większość z nich, bo aż 561 to zdarzenia lokalne. 59 z nich uznano za małe zagrożenia. Tylko 11 z nich to średnie zagrożenia.
Reszta - 38 zgłoszeń - to fałszywe alarmy. W 17 przypadkach były to alarmy z monitoringu. 14 zgłoszeń pochodziło od osób, które w dobrej wierze chciały ostrzec przed - jak im się wydawało - niebezpieczeństwem. Po przybyciu strażaków okazywało się jednak, że nie działo się nic poważnego. Pozostałe 7 zgłoszeń trafiło na policję, ponieważ zakwalifikowano je jako świadome działanie.
- Stanowisko młodszego kapitana objąłem właśnie w 2014 roku. Jeśli chodzi o akcje, którymi dowodziłem, najbardziej utkwił mi w pamięci pożar przy ul. Skłodowskiej, który miał miejsce w październiku. Paliły się tam aż dwa domy obok siebie i dwie osoby zostały w tym zdarzeniu poszkodowane. Była to duża akcja i brało w niej udział w sumie około 8 zastępów PSP i OSP. Kolejne zdarzenie, którym dowodziłem, to pożar kamienicy przy ul. Michejdy. Tam z kolei pierwsze działania były skoncentrowane na ewakuacji mieszkańców budynku. Zdarzenie najtragiczniejsze w skali roku to wypadek w Rudzie Kozielskiej, w którym zginęły dwie kobiety - powiedział mł. kpt. Mateusz Wyrba.
- Z wydarzeń minionego roku zapamiętałem pożar budynku wielorodzinnego przy ul. Szkolnej, który miał miejsce w marcu. Alarm wyrwał nas wtedy nad ranem, na miejscu zastaliśmy cały dach w ogniu, ewakuowaliśmy część mieszkańców. Okazało się, że jeszcze jeden lokator został na parterze. Na szczęście udało się go także wydostać z budynku. Zdarzenie było o tyle groźne, że wiał wtedy bardzo silny wiatr, który rozdmuchiwał pożar na sąsiedni budynek, w którym stopiła się cała izolacja. Kolejne zdarzenie, które zapamiętałem ze względu na jego nietypowość, to podejrzana koperta wysłana do jednego z zakładów przemysłowych. Pracownicy zakładu poczuli bardzo dziwny i intensywny zapach wydobywający się z większej koperty. Cała akcja trwała bardzo długo, przyjechała także specjalistyczna jednostka chemiczna z Bielska-Białej, trzeba było ewakuować część pracowników. Na szczęście okazało się, że przesyłka nie stanowi zagrożenia i nie było w niej żadnej substancji biologicznej. Inna zapamiętana przeze mnie akcja to substancje ropopochodne ciągnące się przez wiele kilometrów. Było to nietypowe, również ze względu na to, że odnotowaliśmy aż dwa takie zdarzenia w przeciągu miesiąca - wspomina st. kpt. Roland Kotula.
W galerii zdjęcia z wspomnianych przez strażaków akcji.
Komentarze (0)
Aby dodać komentarz musisz być zalogowany