Radni powiatowi na walizkach. Czy będzie można głosować na tych, którzy złożyli mandat?

Koń jaki jest, każdy widzi - pisał Benedykt Chmielowski w Nowych Atenach, pierwszej polskiej encyklopedii. Z wyborami 16 listopada, w komisjach przy Wileńskiej (Budowlanka) i Kozielskiej (ZSOMS) było inaczej - każdy członek komisji patrzył, ale jak cielę w malowane wrota. Jak wynika z naszych informacji, w drukarni źle opisano paczuszki z kartami do głosowania do Rady Powiatu (druk zamawiało starostwo), po czym bez sprawdzania zawartości wysłano je do miejskich komisji, a te bez sprawdzania, czy dostały dobre karty, wyłożyły je na stoły. Otrzeźwienie przyszło po porannych mszach św., kiedy zagłosować zdążyło już ponad 400 osób. Na Kozielskiej rwetes podniósł jeden z miejskich radnych. Chciał głosować na kolegę z komitetu, ale nie miał go na liście. Głosowania na chwilę przerwano, karty podmieniono na prawidłowe i tak wybory dokończono.
Sprawa rozeszłaby się po kościach, gdyby nie protest SLD Lewicy Razem i jednej osoby prywatnej. Protestujący uznali, że wynik wyborów został wypaczony, bo po pierwsze oddano ponad 400 wadliwych głosów, po drugie, przez jakiś czas wyborcy odchodzili z kwitkiem, bo głosować w ogóle nie mogli. Przed Sylwestrem Sąd Okręgowy w Gliwicach zgodził się z tymi argumentami, wybory w dwóch obwodach unieważnił i nakazał ich ponowne przeprowadzenie. Komisarz wyborczy w Katowicach wniósł do sądu o wydanie pisemnego uzasadnienie orzeczenia. - Chcemy wiedzieć, od którego momentu powtórzyć te wybory - słyszymy w Katowicach. - Zażalenia prawdopodobnie nie będzie. Wszystko pójdzie szybką ścieżką - słyszymy od przewodniczącego Rady Powiatu Adama Wajdy.
Wajda i radni z podraciborskich gmin sytuacją w Raciborzu się nie przejmują, bo mandatów nie tracą. Gorzej z radnymi powiatowymi z Raciborza. Z chwilą uprawomocnienia się orzeczenia sądu, wojewoda w ciągu 7 dni zarządzi nowe wybory, a z chwilą wydania tego zarządzenia, rajcy raciborscy stracą mandaty. Rada Powiatu do chwili ponownego ich rozdania będzie zawieszona. Racibórz ma bowiem 12 radnych, gminy 11. Nietrudno obliczyć, że przez jakiś czas nie będzie kworum potrzebnego do podejmowania decyzji.
W związku z zaistniałą sytuacją rodzi się jednak wiele pytań. Dwóch radnych powiatowych z miasta zdążyło już złożyć mandaty. To były starosta Adam Hajduk (odszedł do RZGW i buduje teraz zbiornik Racibórz) oraz Łukasz Winiarski. Czy mogą ponownie startować i czy będzie można na nich zagłosować? - Zwrócimy się z tym pytaniem do Państwowej Komisji Wyborczej - słyszymy od komisarza w Katowicach. Czy głosowanie może spowodować przetasowania w przydziale mandatów? Pomiędzy komitetami raczej nie, ale na ich listach już tak. O miejsce w radzie może się obawiać kilku obecnych jeszcze radnych powiatowych - tych z najmniejszą liczbą głosów. W PiS/NaM Piotr Ćwik może wejść zamiast Dominika Koniecznego, bo dzieliło 20 głosów albo Janina Frączek zamiast Anny Wacławczyk (dzieliło je 55 głosów). W Razem dla Ziemi Raciborskiej w miejsce Adama Hajduka (655 głosów) miał wejść Jerzy Parys (246 głosów), który teraz może przegrać mandat z Małgorzatą Szczygielską (238 głosów).
Wszystko będzie zależeć od frekwencji, a ta, wbrew pozorom, może nie być mała, bo sprawa jest głośna i sami kandydaci będą zabiegali o głosy. Rada będzie też musiała rozstrzygnąć, czy 11 radnych z gmin, którzy będą czekać na nowych kolegów z Raciborza, będzie dostawało za ten czas diety?
Grzegorz Wawoczny
Komentarze (0)
Aby dodać komentarz musisz być zalogowany