Milczenie na wagę złotówek

- Gdy ktoś potrzebuje pomocy, po prostu trzeba mu pomoc. Tego uczą się dzieci ze Szkoły na Ostrogu w Raciborzu. Za przykład biorą swoich rówieśników z innych europejskich szkół, głównie angielskich, gdzie wspieranie słabszych jest wpisane w kanon dobrego wychowania.
Wszystko zaczęło się cztery tygodnie temu. Źródeł informacji było kilka: rodzice, klasowy wychowawca, nauczyciele... - Nasza uczennica, mała dziewczynka z pierwszej klasy, jest poważnie chora. Na razie nie chodzi do szkoły i potrzebuje indywidualnego toku nauczania. Może w czymś jeszcze trzeba pomoc? – zaczęło krążyć po szkole.
Najprościej byłoby oczywiście przejść z puszką po klasach i zrobić kwestę. Jednak w SP1 wymyślono coś innego. Projekt CISZA. Każdy z uczniów miał obiecać, ile wytrzyma w milczeniu. Do wyboru miał: 15, 20, 25, 30 minut. Liczbę cichych minut musiał zaznaczyć w specjalnym paszporcie. Szkoła wydrukowała 360 takich paszportów i rozdała wszystkim uczniom. Dzieci zakreślały symbol zamkniętych ust, deklarując w ten sposób, czy na zbożny cel będą milczeń kwadrans, czy pół godziny Potem był etap szukania darczyńców. Kogoś z rodziny: mamę, tatę, ciocię, wujka dziadka, kuzyna, siostrę…Sponsorzy mieli powiedzieć, ile są skłonni zapłacić za minutę ciszy. Kwoty były różne, od kilku groszy po złotówkę.
Szkoła na Ostrogu milczała w piątek, 5 czerwca. Potem wychowawczyni w paszporcie potwierdzała własnym podpisem, że dziecko dotrzymało zobowiązania. W dalszej kolejności przyszła pora, by ze swoich zobowiązań wywiązali się sponsorzy i zapłacili za deklarowane minuty ciszy. – Dzieciaki były bardzo przejęte – opowiada jedna z wychowawczyń. – Niektóre siedziały z buziami na kłódkę nawet całe 45 minut. Termin wpłaty zadeklarowanych kwot przypada jutro. Potem będzie wielkie liczenie i pieniądze trafią na specjalne subkonto.
- Szukaliśmy oczywiście pomocy poza szkołą. Zwróciliśmy się do Fundacji Polsatu. Odpowiedzieli bardzo szybko i zobowiązali się do refundacji leków w wybranej aptece.
Teraz Asia czeka na przeszczep wątroby. - To są kosztowne procedury. Dlatego pomysł na zbiórkę pieniędzy – tłumaczy dyrektor Beata Stępień. – Dzieci się w nią bardzo zaangażowały. Z ochotą wywiązały się ze złożonych deklaracji milczenia. Teraz przygodową list do Asi. Chcą ją podtrzymać na duchu. Ta rodzina i to dziecko potrzebują wsparcia, moralnego i finansowego.
– Nie chcieliśmy, aby informacja o akcji Cisza przedostała się do mediów. Dla dobra dziecka i rodziny – nagłaśnianiu sprawy jest przeciwna szkolna pedagog i wicedyrektor do spraw wychowawczych Józefa Kielak. – Szum medialny może przynieść odwrotny skutek. Nam chodzi o ideę. Kształtowanie postaw. Niekoniecznie otrzymywanie gratyfikacji w jakiejkolwiek formie. Wierzymy, że dzieci robią to z potrzeby serca. Nie trzeba rozgłaszać tego wszem i wobec.
Informacja jednak dostała się do mediów. Za sprawą jednego z rodziców, którego zaniepokoił dopisek na liście, informującym o akcji pomocy dla małej Asi. Chodzi o zdanie - Aktywny udział w akcji może mieć wpływ na podwyższenie oceny z zachowania, a konkretnie o wyraz - aktywny. Pada anonimowe pytanie, czy w ten sposób faworyzuje się dzieci z rodzin zamożnych, których rodzice mogą zasponsorować większe kwoty, kosztem tych z biedniejszych rodzin.
- Nic takiego. Liczy się sam udział w akcji – wyjaśnia dyrektor Stępień. – Chcemy dzieci przy tej okazji nauczyć czegoś wartościowego. To nie jest zwykła zbiórka pieniędzy. Udział w akcji Cisza wymaga od uczniów podjęcia decyzji, samodyscypliny, przekonania sponsorów do wpłat. To jest premiowane. Na ocenę na pewno nie ma wpływu, ile dziecko przyniesie pieniędzy, czy będzie to 50 groszy czy 100 złotych.
Uczniowie z klasy 1a ze Szkoły na Ostrogu liczą dzisiaj pieniądze zebrane za milczenie. Akcją Ciszą są przejęci. I bardzo świadomi tego, co się dzieje. –To jest nasz dar serca – mówi Kamil. – Ja mam w paszporcie wpisane 6 osób. Nawet moja młodsza siostra dała ze swojej skarbonki 5 złotych – twierdzi Ania. – Mała Asia potrzebuje dużo drogich leków. Dlatego musimy jak najszybciej zebrać pieniądze i jej dać – wyjaśnia Wiktoria, a Adam dodaje – Nasza koleżanka ma poważną chorobę. Musimy jej dać dużo wsparcia.
- Chcemy, żeby nasze dzieci były wrażliwe na krzywdę innych – to słowa dyrektorki. - Widzimy, jak to się dzieje w innych państwach, szczególnie w Wielkiej Brytanii, bo współpracujemy ze szkołami z Irlandii Północnej i Walii. Tam dzieci od najmłodszych lat uczy się pomagania słabszym, tym którym powodzi się gorzej. Na przykład dzieciom z Nepalu. Jeden z nauczycieli z zaprzyjaźnionej z SP 1 walijskiej szkoły z Wrexham, David Phoenix pojechał na wakacje do Nepalu. Tam zobaczył dzieci, które wcale nie chodzą do szkoły. Przez 8 miesięcy w roku pracują przy wyrobie cegieł. Po powrocie do Wielkiej Brytanii założył fundację. Nazwał ją Szkołą Ceglanych Dzieci (Brick Children School, brick – cegła). Pozyskał pieniądze i sponsorów. Dzisiaj do tej szkoły niedaleko Katmandu chodzi 250 dzieci. Również uczniowie z Ostroga wsparli dzieci z Nepalu. Podczas koncertu charytatywnego zebrali ponad 300 funtów. Te pieniądze wraz z przyborami szkolnymi i listami do nepalskich rówieśników, wraz z Davidem, pojechały do Nepalu.
- Kiedyś był czyn społeczny. Teraz mamy akcje pomocowe, charytatywne. W naszej szkole to nie nowość. Nowością jest natomiast to, że zbieramy na pomoc dla chorej uczennicy – wyjaśnia dyrektorka Beata Stępień. – Na pewno na tym nie poprzestaniemy.
Jolanta Resich
Komentarze (0)
Aby dodać komentarz musisz być zalogowany