Kierowca renault uciekał przed policją. Auto należy do żony oficera raciborskiej policji. Komenda Wojewódzka w Katowicach nadzoruje postępowanie w tej sprawie!
Do zdarzenia doszło wczoraj około godz. 14.00. Kierowca renault thalia najpierw popełnił wykroczenie, a kiedy zobaczył patrol drogówki zaczął uciekać. O mało nie potrącił dwójki dzieci. Auto znaleziono na pobliskim parkingu. Jak się okazuje, należy do żony naczelnika jednego z wydziałów raciborskiej komendy. Oficera bezskutecznie poszukiwano przez kilka godzin.
Fakt wczorajszego pościgu za renault thalia należącym do żony policjanta potwierdza Michał Kędzierski z zespołu prasowego raciborskiej KPP. - Nadzór nad postępowaniem przejęła Komenda Wojewódzka Policji w Katowicach - oznajmia krótko. - Czynności zmierzają do ustalenia, kto prowadził samochód - dodaje. Tyle oficjalnie.
Nieoficjalnie, jak udało nam się ustalić z własnych źródeł, przebieg wyglądał następująco. Stojący na skrzyżowaniu Ocicka-Żorska-Żółkiewskiego patrol drogówki zauważył renault thalia. Kierowca - wyjeżdżając z Mariańskiej - nie zatrzymał się na znaku STOP i jechał w stronę radiowozu. Kiedy zauważył mundurowych nagle zahamował, wycofał na skrzyżowanie i pognał w przeciwnym kierunku. Skręcił w ul. Mysłowicką, gdzie ledwie ominął dwójkę dzieci. Potem uciekł z samochodu.
Funkcjonariusze drogówki na sygnałach podjechali pod renault. W schowku znaleziono legitymację policyjną, prawo jazdy, dowód, karty bankomatowe i torbę sportową z mokrymi ubraniami. Kierowca najprawdopodobniej wracał z krytej pływalni. Około sześć godzin policjanci szukali oficera, właściciela legitymacji. Przyszedł na komendę około 20.00. Badanie na alkomacie dało wynik negatywny.
Kto kierował? Dzieci, jak się dowiedzieliśmy, miały zeznać, iż był to mężczyzna w bejsbolówce, który szybko biegał. Policjanci twierdzą, że nie widzieli, kto siedział za kierownicą. Policja nie informuje o żadnych poczynionych ustaleniach. Sprawę wyjaśnia KWP Katowice. Nie udało nam się uzyskać komentarza do sprawy komendanta raciborskiej policji. Przebywa w Szczytnie. SMS-em poprosiliśmy o kontakt.
Wśród policjantów w Raciborzu tymczasem aż huczy po niedzielnym pościgu. Auto należy bowiem do żony oficera, naczelnika jednego z wydziałów, tego samego, w którym pracował podkomisarz, właściciel audi, które 8 stycznia tego roku uderzyło w samochód zaparkowany na Żorskiej. Policjant nie stawił się po zdarzeniu na służbę. Po kilkunastu godzinach przyniósł L4. Wyjaśnianiem tej głośnej sprawy, chcąc uniknąć podejrzeń o stronniczość, zajęła się policja z Rybnika. Pod koniec marca przyznała, że nie zdołała ustalić, kto prowadził audi. Funkcjonariusza ukarano grzywną za brak aktualnych badań audi oraz skierowano do sądu w Rybniku wniosek o ukaranie za wykroczenie - brak wskazania - wbrew obowiązkowi - osoby, której powierzył samochód.
G. Wawoczny
Komentarze (0)
Aby dodać komentarz musisz być zalogowany