Panowie, to jest jakiś Matrix

Radny Robert Myśliwy uznał, że ceny biletów wstępu do aquparku powinna ustalać cała rada, a nie prezydent, i wszyscy powinni wziąć na siebie odpowiedzialność za kształtowanie cen. A te, zdaniem radnego, powinny być niskie, czyli dostępne dla wszystkich, a nie tylko średniozamożnych i bogatych. Wszyscy bowiem, jak tłumaczył radny, jako podatnicy składali się na aquapark. Wartą blisko 30 mln zł brutto inwestycję miasto realizuje bowiem z dochodów własnych i częściowo kredytu. Radny stanął na stanowisku, że prezydent nie powinien czuć na sobie presji takiego kształtowania cen, by chodziło tylko o opłacalność. - Zwalniam pana z tej presji i nie będę krytykował, jak w pierwszym okresie aquapark będzie deficytowy - zapewnił w swoim imieniu Myśliwy.

- To piękna słowa, powiedziane przez radnego pod nazwiskiem - nie krył zachwytu wystąpieniem radnego prezydent Mirosław Lenk. Na komisjach przekonywał, że ceny są tak skalkulowane, by park wodny codziennie odwiedziło około 600 osób i miasto nie musiało dokładać do bieżących kosztów utrzymania. Mimo to spotkał się z zarzutem, że cennik preferuje tylko seniorów. Radny Tomasz Kusy wyliczył, że dla rodzin z dziećmi wcale tanio nie jest. Lenk obiecał uwzględnić te głosy, a dziś na sesji przekonywał, że misją istnienia aquaparku jest to, by jak najwięcej ludzi z niego korzystało.

- Panowie, to jest jakiś Matrix, gdzie jest odpowiedzialność za finanse publiczne. To daleko idące wnioski. Z góry zakładamy, że będziemy dokładać i w nieograniczonej ilości - zdenerwował się przewodniczący Rady Miasta Tadeusz Wojnar. Po tych słowach zdenerwował się prezydent. Stwierdził, że to zbyt daleko idący wniosek. Dalszej dyskusji nie było. Zostało zamknięta przez przewodniczącego.

(waw)