Gorzkie prognozy dla Mieszka

Kontrolny pakiet 66 proc. akcji Mieszka jest dziś wart niecałe 44 mln zł. Marka Mieszko wyceniana jest na ponad 100 mln zł (grudniowy ranking Rzeczpospolitej). Co więc może oznaczać chęć pozbycia się kontroli nad słodką spółką przez łotewsko-estońską grupę Alta Capital Partners?
Alta kupowała kontrolny pakiet akcji Mieszka przy cenie giełdowej ponad 4 zł. Bessa ostatnich miesięcy znacznie obniżyła kurs. Dziś za jeden walor raciborskiej spółki trzeba zapłacić około 1,5 zł. Wbrew recesji, Mieszko ma się dobrze. Jego roczna sprzedaż za 2008 r. przekroczyła 228 mln zł. Spółka zarobiła na czysto 5,7 mln zł. Z roku na rok poprawia wyniki. I kwartał tego roku ma być znów lepszy od analogicznego okresu 2008.
Odwrotnie do sukcesów Mieszka potoczyły się losy Alty. Światowy kryzys był dla tego funduszu jak tsunami. Łotysze przeżyli co prawda pierwszą falę uderzeniową, ale kiedy woda opadła, okazało się, że zostali w samych majtkach. Ich aktywa znacznie straciły na wartości. Alta nie zarobiła też na Mieszku. Kupiła go znacznie drożej, niż teraz może sprzedać.
- Przyszłość Mieszka to wzrost organiczny, czyli sukcesywne zwiększanie sprzedaży i udziałów w rynku - nie kryje Marek Moczulski, odwołany niedawno prezes spółki. Rada Nadzorcza uczyniła to po tym, jak Moczulski sam zrezygnował z piastowanej blisko sześć lat funkcji. Nie mógł się porozumieć z większościowym akcjonariuszem.
Okazało się, że Alta od pół roku szuka klienta na swój pakiet akcji, a Unicredit CA IB przygotował odpowiednie memorandum informacyjne, które miało trafić do ograniczonej liczby podmiotów wyrażających chęć nabycia walorów. Kłopot w tym, że datowany na listopada dokument trafił do rąk mniejszościowych akcjonariuszy i zawierał informacje poufne, m.in. prognozę wyników finansowych za 2008 r., które w pierwszej kolejności powinne były trafić na Giełdę Papierów Wartościowych w Warszawie. Sprawę bada Komisja Nadzoru Finansowego.
- Alta szuka na gwałt klienta, nie licząc się z konsekwencjami - powiedziała nam jedna z obeznanych w sprawie osób, chcąca zachować anonimowość. Mieszko to jedyna wartościowa spółka w portfelu Łotyszy. Dla nich jednak wartością jest iloczyn liczby posiadanych akcji i ich aktualnej wartości, w sumie około 44-45 mln zł, a nie przyszłość zakładów w Raciborzu. Tymczasem według Rzeczpospolitej, marka Mieszko, w tym zastrzeżone Królestwo Nadzienia sygnujące wyroby czekoladowe z naszego miasta, warta jest około 100 mln zł.
Nietrudno wyobrazić sobie fatalny scenariusz wrogiego przejęcia. Firmy z branży cukierniczej dysponują nadwyżkami mocy produkcyjnych. Kupno Mieszka może dla nich oznaczać nie tyle przejęcie zakładów i maszyn w Raciborzu, co marki, receptur i kanałów dystrybucji. Jeśliby do tego doszło, wówczas produkcja w naszym mieście mogłaby zostać wygaszona i przeniesiona gdzie indziej Oznaczałoby to skokowy wzrost bezrobocia i definitywne rozstanie z marką, która w Raciborzu przecież się narodziła.
Czy do tego scenariusza dojdzie? - Istnieje takie ryzyko, choć na szczęście nikt z branży nie ma teraz tyle wolnej gotówki - powiedział nam jeden z inwestorów, dodając, że mogą znaleźć się chętni na przejęcie firmy za relatywnie niewielkie dziś pieniądze i kontynuowanie jej wzrostu organicznego. Może się to w dłuższej perspektywie opłacić, tym bardziej, że kryzys minie, a akcje spółki mają spory potencjał wzrostu. Czy oznacza to, że powróci prezes Moczulski, a przynajmniej osoba wyznającą podobną filozofię co on? Niewykluczone.
Grzegorz Wawoczny
Komentarze (0)
Aby dodać komentarz musisz być zalogowany