Ratusz nie sprawdza co to za mniejszość

W Raciborzu setki uczniów korzystają z nauki niemieckiego jako języka mniejszości. Płaci za to państwo, a - jak przyznał dziś podczas komisji oświaty prezydent Mirosław Lenk - urzędnicy nie sprawdzają, czy rodzice chcący nauczania niemieckiego mają cokolwiek z mniejszością niemiecką wspólnego.
Temat wywołał radny Michał Fita, który poinformował, że dzieci, których rodzice wniosku takiego nie złożą, z dobrodziejstw dodatkowej edukacji nie mogą korzystać, co budzi niezrozumienie. - Są konflikty na tym tle - dodał Fita. Prezydent Lenk zapewnił, że o konfliktach w Raciborzu nie słyszał. Co innego jeśli chodzi o Kędzierzyn-Koźle, gdzie to jednak Niemcy nie chcą w swojej szkole polskich dzieci (więcej TUTAJ).
- Nie sprawdzamy, czy rodzice są zza Buga, czy z drugiej strony - stwierdził w odniesieniu do raciborskich szkół. - Rodzice sami deklarują. To ich decyzja - dodał. Przyznał jednak, że liczba dzieci korzystających z nauczania języka mniejszości wzbudza jego zaskoczenie.
Zgodnie z przepisami, wprowadzenie nauczania niemieckiego jako języka mniejszości odbywa się na podstawie pisemnego wniosku rodziców. Nie wymaga się od nich deklaracji o przynależności do mniejszości.
(w)
Komentarze (0)
Aby dodać komentarz musisz być zalogowany