Wesele bez wódeczki?

Raciborzanie nie gustują w bezalkoholowych weselach. W lokalnych domach weselnych są one prawdziwą rzadkością. A gdy już ktoś się na nie decyduje, okazuje się, że goście radzą sobie ze znalezieniem trunków procentowych na własną rękę. – Jak sobie nie golnę, nie umiem tańczyć – stwierdzają starsi raciborzanie.
W domach weselnych usytuowanych na terenie naszego powiatu bezalkoholowe wesele to prawdziwa rzadkość. – W Raciborskiej nie pamiętam, byśmy kiedykolwiek mieli bezalkoholowe wesele. Gdy pracowałam w Tęczowej, spotkałam się z jednym i słyszałam, że niegdyś takowe było w Wiedeńskiej – mówi Teresa Kowalewska, pracownica restauracji Raciborska. Trzy bezalkoholowe wesela zdarzyły się w tym sezonie w restauracji Złota Iglica. – Były to bardzo nieudane przyjęcia. Goście nie bawili się zbyt dobrze i wychodzili niezadowoleni – przyznaje Jan Hipszer. Fakt, że bezalkoholowe bale nie są modne wśród raciborzan, potwierdzają właściciele i pracownicy innych domów weselnych.
Gdy para młoda decyduje się na imprezę bez trunków z procentami, często okazuje się, że rodzina rusza na ich poszukiwanie sama. – Pracowałam w knajpie w Łubowicach niedaleko Centrum Eichendorffa, gdzie odbywały się wesela. Gdy trafiało się bezalkoholowe, od razu o tym wiedzieliśmy, bo goście przychodzili do nas na jednego. Szczególnie starsi panowie skarżyli się, że jak sobie czegoś nie golną, nie będą umieli tańczyć – mówi mieszkanka gminy Rudnik. Potwierdza to 23-letnia raciborzanka. – Mój brat zdecydował się na bezalkoholowe wesele, bo nie chcieli mieć z bratową problemów z pijakami. Ostatecznie wyszło na to, że goście sami zamawiali sobie piwo w barze – opowiada.
Nie bez powodu są więc obawy tych, którzy nad bezalkoholową zabawą w ogóle się zastanawiają. – Chciałam zrobić bezalkoholowe wesele, ale ostatecznie stwierdziłam, że to nie ma sensu, bo rodzina zamiast bawić się, będzie szukać baru czy sklepu – przyznaje pani Kasia z Raciborza.
Jednak zdarzają się i tacy, którzy mimo negatywnych opinii decydują się na wesele bez procentów. – Byłem na takim weselu i uważam je za bardzo udane. Wszyscy bawili się świetnie i nie było żadnych ,,wpadek" związanych z pijanymi ludźmi. Poza tym świetny wodzirej sprawił, że nikomu alkohol do szczęścia nie był potrzebny – przyznaje 26-letni Grzegorz, który w przyszłym roku planuje bezalkoholową zabawę weselną głównie z powodów finansowych. – Zakup alkoholu to dość duży wydatek, dlatego też zdecydowaliśmy się z moją narzeczoną na imprezę bez mocnych trunków – kończy Grzegorz.
SaSze, JaGA
Komentarze (0)
Aby dodać komentarz musisz być zalogowany