NFZ jak matka niedająca jeść dzieciom...

Raciborski szpital liczy na to, że Fundusz wypłaci mu pieniądze za nadwykonania. Dyrektor placówki zauważa jednak, że nie do końca rozwiąże to problemy. - 40% tych pieniędzy przeznaczyć trzeba będzie na płace, takie są przepisy. A to oznacza generowanie kolejnych kosztów - mówił na komisji budżetu.
Ponad 3 mln zł strat odnotował Szpital Rejonowy w Raciborzu za pierwsze półrocze. Nadwykonań też było ponad 3 mln. - Szpital ma leczyć, a Fundusz ma płacić. Jakby płacił za to, co zostało zrobione, szpital nie miałby problemów. Gdybyśmy chcieli wyjść na 0, musielibyśmy odesłać 30% ludzi - mówił na komisji budżetu starosta Adma Hajduk.
- Prawdopodobnie we wrześniu mają być jakieś pieniądze z Funduszu - poinformował radnych dyrektor raciborskiego szpitala Ryszard Rudnik. Jednak pojawia się pewne "ale". - Gdy wypłacą nam dużo nadwykonań, pojawią się koszty związane z podwyższeniem wypłat. 40% ma iść na płace, w tym 3/4 dla pielęgniarek - czyli trzeba się liczyć z kolejnymi kosztami - przedstawił problem Ryszard Rudnik. - Do tego zobowiązuje nas ustawa - dodał.
- Niby to jest logiczne, bo nadwykonania świadczą o większej ilości pracy, za którą powinno się zapłacić. Tylko że nasz szpital przy kontrakcie, jaki dostał z NFZ, działa na pół gwizdka. Wymaga się od nas odpowiedniej liczby łóżek i personelu, a daje się kontrakt na 50% tego, ile wypracować moglibyśmy - wyjaśniał na dzisiejszej konferencji posesyjnej starosta. - Z Funduszem jest tak jak z matką, która nie daje jeść swoim dzieciom i zabrania brać od sąsiadów - zakończył starosta.
JaGA
Komentarze (0)
Aby dodać komentarz musisz być zalogowany