Ach! Gdybym był bogaty ...

Egzotyczna wycieczka, spłata kredytu, dom czy wypasione auto. Takie marzenia spełniliby raciborzanie, gdyby trafili szóstkę w Totolotka. Wygranych pieniędzy nie szczędziliby także na pomoc najbiedniejszym. Sprawdź o czym marzą mieszkańcy naszego miasta, gdyby mieli milion na koncie.
Statystyki są bezlitosne. Pokazują, iż łatwiej umrzeć w drodze do kolektury niż trafić szóstkę w totka. Jednak fortuna kołem się toczy i pomarzyć każdemu można. Co zrobiliby raciborzanie, gdyby wygrali dużą kwotę i na co by przeznaczyli te pieniądze?
Niektóre marzenia były całkiem prozaiczne: ładny dom, dobry samochód czy wycieczka do egzotycznych krajów. Inni rozkręciliby swój własny biznes albo wydali wygrane pieniądze na rozwijanie swoich zainteresowań. Pojawiały się także głosy, iż tak duże kwoty nie mogą przynieść nic dobrego. Jednak można znaleźć w wypowiedziach raciborzan pewien punkt wspólny - prawie każda z zapytanych osób przeznaczyłaby jakąś część wygranej na cele charytatywne.
- Moim największym pragnieniem jest podróż do Chin. Marzę o tym już od dawna. Resztę pieniędzy przekazałabym na pomoc dla potrzebujących dzieci- twierdzi Krystyna Świąty. - Za wygraną w Totolotka kupiłabym sobie dom na wsi, ale nie w Raciborzu. Raczej gdzieś nad morzem. Do tego jakieś fajne auto, a resztę zamroziłabym na koncie, dla wnuków - mówi Wanda Lubecka.
-Pojechałabym sobie na porządne wakacje nad polskie morze i do Zakopanego. Wpłaciłabym też pieniądze na raciborski kościół. Teraz wymieniają tam dach i dodatkowe fundusze bardzo by się im przydały - wyznaje pani Krystyna 82-letnia raciborzanka. - Ja nie zapomniałabym także o starszych ludziach, którym ciężko się utrzymać - dodaje pani Genowefa. - Ulokowałabym na koncie. A dalej? Zagraniczna wycieczka, dom, auto i spełnienie marzeń dzieci - wymienia 35-letnia Irka. - Ja pojechałabym na Majorkę i nie inwestowałabym pieniędzy w remont, postawiłabym sobie nową wypasioną chatę - dodaje ze śmiechem Iza.
Nie brakowało także ludzi z pasją, którym pieniądze posłużyły by do rozwijania swoich zainteresowań. - Kupiłbym sobie statek, ale nie jakiś nowy i luksusowy. Taki prawdziwy, starodawny statek z duszą. Wyruszyłbym w rejs po świecie, od wyspy do wyspy tak, aby przeżyć wiele przygód - przyznaje Leszek Brylson. - Ja też marzę o statku, najlepiej z dobrym silnikiem. Popłynąłbym nim na Wyspy Kanaryjskie - dodaje Van Deer Weerd, Holender.
- Nowy sprzęt wędkarski, fajny motor i dobre auto, a reszta na lokatę i niech się pieniądze mnożą - deklaruje 24-letni Jacek. - Jestem typem sportowca, aktywnie spędzam czas, więc sprezentował bym sobie profesjonalny sprzęt sportowy i dobry rower górsko-miejski. Na pewno część wygranej bym zainwestowałbym i otworzył własny biznes w Raciborzu. Może siłownia, albo sklep dla sportowców - marzy trzydziestoletni Tomasz.
Jednak są także i tacy, którzy w tak wielkiej wygranej dopatrują się tylko kłopotów. -Szóstka w totka? Nie chciał bym wygrać tak dużych pieniędzy, to źródło nieszczęścia. Moje poczucie bezpieczeństwa byłoby wtedy zachwiane i trudno było by mi pozostać sobą. Nie jest mi to potrzebne do szczęścia. Czułbym się jak Ferdek Kiepski, który w jednym z odcinków wygrał wór pieniędzy i miał przez to same kłopoty, nie umiał spać po nocach i chodził cały czas niespokojny twierdzi Andrzej, 50-letni raciborzanin.
-Słyszałem wiele historii o ludziach, którzy wygrali duże pieniądze i nic dobrego z tego nie wyszło. Wszystkie pieniądze bezmyślnie przetrwonili, a teraz toną w długach. Ciężko przyzwyczaić im się do życia na niższym poziomie - przekonuje pan Arkadiusz.
- Gdybym wygrała w totolotka pospłacałabym długi - dom, auto, raty za sprzęt AGD i RTV. Trochę porozdzielałabym w rodzinie, dzieciom założyłabym lokatę, a sama poszłabym na duuuże zakupy. Kupowałabym bez ograniczeń. Resztę wpłaciłabym na domy dziecka, bo po co mi tak dużo pieniędzy. Wiadomo, że wiele pomagają, ale szczęścia nie dają. Przynoszą tylko chwilową radość - zaznacza 33-letnia Joanna.
SaSze
Komentarze (0)
Aby dodać komentarz musisz być zalogowany