To cud, że nikt nie spadł

Szefowie firm budowlanych bywa, że mają problem z nadzorem swoich pracowników, zaniedbują zasady bezpieczeństwa i zdarza się, że za nic mają nakazy nałożone nawet przez Państwową Inspekcję Pracy. Zobacz TUTAJ na zdjęciach, jak pracowali robotnicy przy remoncie budynku przy Kozielskiej.
Szefowie firm budowlanych bywa, że mają problem z nadzorem swoich pracowników, zaniedbują zasady bezpieczeństwa i zdarza się, że za nic mają nakazy nałożone nawet przez Państwową Inspekcję Pracy. Rybnicki oddział PIP-u robi wszystko, by pracodawcy przestrzeganie przepisów wzięli sobie do serca. W raciborskim Cechu Rzemiosł Różnych przedsiębiorcy branży budowlanej spotkali się na specjalnym szkoleniu.
Często wyczuwamy jakąś chęć pójścia na skróty, zrobienia czegoś wbrew przepisom, ale szybciej, być może taniej - nie kryje Ignacy Poloczek, inspektor rybnickiego oddziału Państwowej Inspekcji Pracy. - Kontrolujemy przedsiębiorców w sposób planowany, ale bywa, że pracownicy sami nas wzywają, wskazując o zaniedbaniach. Ale tych zgłoszeń jest o wiele mniej, bo mam wrażenie, że pracownicy po cichu godzą się na taką bylejakość w firmie - przyznaje inspektor.
Ważną formą działalności PIP-u są tzw. zagrożenia publiczne. I tu zgłoszeń jest już o wiele więcej. - Mieszkańcy alarmują o budowach, które zagrażają nie tylko pracownikom, którzy pracują np. bez zabezpieczeń, ale i przechodniom, bo np. nie ma odgrodzonej strefy, nie ma zabezpieczejących daszków - mówi Poloczek.
Inspektorzy PIP-u bywa, że muszą walczyć wręcz z bezczelnością właścicieli firm - błędy wychwycone przez kontrolujących na jednej budowie, mimo wezwania do ich usunięcia, pojawiają się na kolejnej. U tego samego przedsiębiorcy. Z brakiem rozsądku na budowie inspektorzy spotykają się na każdym kroku. - Jadąc na szkolenie przejeżdżałem w okolicach ulicy Kozielskiej a tam remont dachu wielorodzinnego budynku, robotnicy na dachu bez zabezpieczeń, na chodniku żadnego ogrodzenia, w każdej chwili mogło coś zlecieć z dachu komuś na głowę - denerwuje się inspektor.
Zaniedbania są często przyczyną wypadków, także śmiertelnych. - Mieliśmy taki przypadek na budowie koksowni w Radlinie, gdzie pracownik wykonywał posadzkę, cofając się wpadł do otworu technologicznego w stropie. Późniejsza kontrola wykazała, że wszystkie otwory były niezabezpieczone - wspomina.
PIP organizuje szkolenia, bo od karania woli, jak mówi Poloczek, działać prewencyjnie. Na spotkaniu w Raciborzu pojawiło się kilkunastu przedsiębiorców branży budowlanej. - Wiele rzeczy się może wydarzyć na budowie, u mnie nic złego się nie stało, ale słyszy się od innych. Najgorzej gdy rutyna weźmie górę nad rozsądkiem, myślą sobie, że nie trzeba rusztowania, że po co zabezpieczenia - przyznaje Adrian Perszel, właściciel firmy budowlanej z Raciborza. Tego typu szkolenia są często podyktowane potrzebą chwili, mówi Maria Smyczek, dyrektor raciborskiego Cechu. - Zazwyczaj organizujemy szkolenia gdy zmieniają się przepisy, a zmieniają bardzo często. To nasz obowiązek przybliżenia przedsiębiorcom zmian - mówi Smyczek.
Za nieprawidłowości w swojej firmie właściciel może zostać ukarany przez PIP mandatem (do 2 tys. zł), zdarza się też, że jeśli uchybnienia są poważniejsze, sprawa kierowana jest do sądu, który może zdecydować o karze w wysokości nawet 30 tys. zł.
/mk/
Komentarze (0)
Aby dodać komentarz musisz być zalogowany