Opłatki nie tylko u księży

Opłatek wigilijny, symbol pojednania, przebaczenia oraz znak przyjaźni i miłości. Bez niego nie wyobrażamy sobie wigilijnej kolacji. Jednak czy opłatek kupiony w supermarkecie, ma takie samo znaczenie, jak ten nabyty w kościele? – Niby tak, ale ten kupiony w sklepie nie jest poświęcony – mówią księża.
Opłatek wigilijny jest symbolem pojednania i przebaczenia, znakiem przyjaźni i miłości. Dzielenie się nim na początku wigilijnej kolacji wyraża chęć bycia razem, bo przecież ludzie skłóceni nie zasiadają do wspólnego stołu. Ma również swoją symbolikę w wymiarze nie tylko duchowym, ale sama materia opłatka „chleb”, podkreśla też doczesny charakter życzeń. Jeszcze kilka lat temu opłatki zakupić można było tylko w kościołach, kancelariach parafialnych i u sióstr zakonnych. Od kilku lat są one dostępne w supermarketach oraz na ulicach naszego miasta sprzedają je dziewczyny przebrane za aniołki. Czy opłatek zakupiony w marketach, ma taką samą wartość, co ten w kościele? O, to zapytaliśmy raciborskich księży.
– Nie ma znaczenia, gdzie kupujemy opłatki. Liczy się przede wszystkim symbolika. Jeśli przed połamaniem się nim, odmówimy modlitwę, wtedy już go święcimy – zapewnia ks. prałat Jan Szywalski z parafii św. Krzyża w Studziennej. Nieco innego zdania jest ks. proboszcz z NSPJ, Adam Rogalski. Podobnie jak ks. prałat Szywalski uważa on, że również liczy się symbolika. – Opłatek, to nic innego jak biały chleb. Nie ma znaczenia, czy go kupimy czy sami wypieczemy. Natomiast powinniśmy pójść go poświęcić do kościoła. Jednak ludzie tego nie robią – mówi ks. Adam Rogalski.
A jak sami raciborzanie podchodzą do kupna opłatka? – Od lat kupuję w mojej parafii. Jednak takie rzeczy powinno kupować się w kościołach. Opłatek powinien być poświęcony, żeby przynosił szczęście tym, którzy będą się nim dzielić – zapewnia Elżbieta Woźniak. Po biały, wigilijny chleb do księdza w swojej parafii, co roku idzie również pani Eleonora. – Moja babcia i mama kupowały w kościołach opłatki, więc ja też. Zawsze biorę ich nieco więcej, bo wysyłam rodzinie do Niemiec i Anglii – oznajmia Eleonora Sosieńka.
Takim tradycjonalistą nie jest Tomasz Kasowski. – Opłatek, to opłatek, nie ważne, gdzie go kupimy, przecież każdy ma taką samą symbolikę i wartość. Ja w ubiegłym roku kupiłem go od ładnego aniołka w Kauflandzie, w tym roku jeszcze się nie zaopatrzyłem, ale jak spotkam aniołka, to kupię – mówi pan Tomasz. Od Aniołków, opłatki kupuje też pani Danuta. – Nie przywiązuję wagi do tego, skąd je mamy. Ważne, żeby szczerze się nimi podzielić. Myślę, że to jest najważniejsze – kończy pani Danuta.
(k)
Komentarze (0)
Aby dodać komentarz musisz być zalogowany