Kontrowersje wokół działek przy Opawskiej i Rybnickiej. Komisja Rozwoju przeciwko sprzedaży i zmianie planu zagospodarowania

W przedostatni poniedziałek czerwca w sali kolumnowej raciborskiego magistratu odbyło się XIII posiedzenie Komisji Rozwoju Gospodarczego, Budżetu i Finansów. Jej członkowie przedyskutowali uchwały przygotowane na najbliższą sesję Rady Miasta.
Pod uwagę radnych skierowano uchwałę w sprawie wyrażenia zgody na sprzedaż prawa własności działki gruntu położonej w Raciborzu w rejonie ul. Rybnickiej. Jej przedstawieniem zajęła się naczelnik Wydziału Gospodarki Nieruchomościami, Anna Bartodziej.
Głos zabrał radny Dominik Konieczny. – Nie zgodzę się z tym, co twierdzi pani naczelnik. To, że skutkiem takiego, a nie innego użytkowania, rowy, które tam istniały utraciły swą funkcję nie jest argumentem, by się tego pozbywać. Rozumiem, że ktoś może mieć parcie na ten kawałek gruntu, by poprawić swe warunki. To nie jest tak, że sprzedajemy rolę. Ten fragment oznaczony był jako W, ale stracił swe właściwości. Nie zgodzę się z tym, by to sprzedawać, bo kiedyś może naprawdę być potrzebne. Szczególnie, że działki po obu stronach sprzedawanej nieruchomości są w utrzymaniu gminy – mówił radny, pytając o status własności kolejnych działek w tym rejonie.
Radny Konieczny pytał także o sposób odwodnienia korpusu drogi do nowo powstającej komendy straży. – Jak mamy zamiar to zrobić? Nie da się tego na pewno zrobić do istniejącego odwodnienia DW 935. Mam też obawy o możliwość przekazania wód opadowych do kanalizacji deszczowej w ulicy Rybnickiej – kontynuował radny.
– Przy projektowaniu i budowie drogi wykonawca z pewnością będzie miał odpowiednie rozwiązania, ale w tym momencie wychodzę już poza swoje kompetencje – stwierdziła Anna Bartodziej.
– Każdy patrzy swojego interesu, pani żeby sprzedać tę działkę. Uważam, że nie powinniśmy się tego fragmentu pozbywać, bo może się okazać, że będzie nam potrzebne. Mamy coraz częściej problem z gwałtownymi opadami. Podczas ostatnich zalało Markowice, no kto by się spodziewał. Jeśli sprzedamy to, to podobne skutki możemy mieć na ulicy Rybnickiej. Uważam, że sprzedawanie jest nierozsądne i apeluję, by nie wyrażać zgody na sprzedaż. Nie podchodźmy do tego tak, że będziemy się tym martwić w przyszłości. Być może dojdzie do takiej sytuacji, że trzeba będzie ten rów udrożnić – stwierdził rajca.
Do dyskusji dołączył radny Alan Wolny. – Uważnie słuchałem pana Koniecznego i jego obawy są dla mnie ważne. Patrząc jednak na mapę i mając te dane, które mam, to wydaje mi się, że przyszła droga nie byłaby zaopatrzona w odprowadzanie wody przez tę działkę, bo ona jest najzwyczajniej w świecie oddalona od drogi. Jeśli ten rów już od lat nie istnieje, to nie powinno to być w posiadaniu gminy i powinno się to procedować – powiedział radny.
– Na pewno od 2017 roku tego rowu tam nie było. Do tej pory, nawet podczas nawalnych deszczy, nie mamy zgłoszeń z tego rejonu. Musiałby się wypowiedzieć projektant tej drogi, która prowadzić będzie do komendy – stwierdził naczelnik Wydziału Ochrony Środowiska, Przemysław Dejneka.
Głos zabrał radny Mirosław Lenk. – Nie chciałbym, żeby wyszło, że walczymy o jakiś skrawek. W związku z tym też prosiłbym o przekazanie mapy własnościowej. Generalnie uważam, że sprzedawanie takich skrawków jest niezasadne. Albo sprzedaje się całość, albo wcale. Teraz musimy kupować tereny, jak na Ocicach, by budować zbiorniki do odwadniania dróg, które zalewane są wodą i błotem z terenów prywatnych. Nie wiem, dlaczego kruszymy o to kopie, bo pieniądze ze sprzedaży tego fragmentu dla gminy będą żadne. Jeśli zdecydujemy teraz, to powrotu do tego, o czym mówi pan Konieczny, już nie będzie – powiedział radny.
Do dyskusji powrócił radny Konieczny. – Mam wrażenie, że część osób jest bardzo odporna na argumenty. Owszem, do tej pory rów nie był potrzebny, bo teren był rolniczy. Po zabudowaniu powstaną obiekty kubaturowe i gdzieś tę wodę trzeba będzie odprowadzić. To, że dziś jest pole i woda wsiąka, to chyba logiczne. Nie powinniśmy stosować zasady: sprzedajmy, a martwić będziemy się potem. Chcemy zarobić kilkanaście tysięcy złotych, a w przyszłości możemy mieć katastrofę z tego powodu – grzmiał rajca.
– Nie będę wchodziła w kompetencje zarządcy drogi. Bazuję na dokumentacji związanej z otrzymanymi opiniami. Sprawa zostanie jeszcze przedstawiona przez Wydział Dróg Miejskich – stwierdziła A. Bartodziej.
Uchwałę poddano pod głosowanie. Jeden radny był za (Alan Wolny), trzech przeciwko (Katarzyna Dutkiewicz, Dominik Konieczny i Dariusz Polowy), czterech się wstrzymało (Marian Czerner, Justyna Henek-Wypior, Mirosław Lenk i Julia Parzonka). Dwoje radnych było z kolei nieobecnych (Michał Fita i Ludmiła Nowacka). Dokument zyskał więc negatywną opinię gremium.
Uwaga radnych skierowana została także na uchwałę o przystąpieniu do zmiany miejscowego planu zagospodarowania przestrzennego obejmującego obszar w jednostce strukturalnej śródmieście. Jej przedstawieniem zajął się naczelnik Wydziału Inwestycji i Urbanistyki, Mariusz Mrozek.
Po przedstawieniu zmian radni przystąpili do dyskusji, wyrażając swe obawy co do budowy tak wysokiego budynku. Chodzi o miejsce po dawnej Wiedeńskiej, gdzie powstaje obiekt usługowo-konferencyjny z restauracją na 7 kondygnacji. – To będzie górowało nad wszystkimi obiektami w okolicy. Sprawdzałem to i wszystkie budynki w okolicy mają maksymalnie dwadzieścia metrów. Wszystko będzie zasłonięte – mówił radny Mirosław Lenk.
Radna Julia Parzonka zapytała o odczucia naczelnika Mrozka jako urbanisty. – Biorąc pod uwagę, że zapis dotyczy zmiany wysokości o siedem metrów, wydaje się to nieuzasadnione – odparł.
Swe obawy wyrazili także inni radni, ostatecznie występując o przedstawienie wizualizacji dotyczącej inwestycji. Dokument taki jest w posiadaniu naczelnika Wydziału Inwestycji i Urbanistyki i zostanie przedstawiony na najbliższej sesji Rady Miasta.
Dokument trafił pod głosowanie. Siedmiu radnych głosowało przeciw (Marian Czerner, Katarzyna Dutkiewicz, Justyna Henek-Wypior, Dominik Konieczny, Julia Parzonka, Dariusz Polowy i Alan Wolny). Dwoje radnych wstrzymało się z kolei od głosu (Mirosław Lenk i Ludmiła Nowacka). Jeden radny był natomiast nieobecny (Michał Fita). Dokument zyskał więc negatywną opinię komisji.
Komentarze (2)
Dodaj komentarz