Jak nie dostanę butów, to się zabiję

10-letni chłopiec szantażuje rodziców, że jeśli nie kupią mu upatrzonych butów, to je ukradnie. Kolejny nastolatek grozi samobójstwem, bo nie może wyjść na podwórko. Bezradni rodzice coraz częściej szukają pomocy na policji. Psycholodzy twierdzą, że winne takiej sytuacji jest bezstresowe wychowanie.
Szantażują, poniżają, traktują jak służących, nierzadko biją. – Jeszcze pięć lat temu nie do pomyślenia było, aby dziecko fizycznie lub psychicznie znęcało się nad swoimi rodzicami. Od trzech lat odnotowujemy coraz więcej takich przypadków – informuje nas Krystian Majer, naczelnik Wydziału do Spraw Dla Nieletnich. Już 10-latkowie szantażem próbują wymusić decyzje na swoich rodzicach. Straszą samookaleczeniem, a nawet samobójstwem. W skrajnych przypadkach chwytają za nóż i kierują go w stronę rodzica.
– Jeśli nie kupisz mi butów, to je ukradnę. Wtedy będziesz musiała za nie zapłacić, a przy okazji najesz się wstydu – to jedna z taktyk, jakie stosują młodzi szantażyści. Nieco starsi, bo 13-, 15-latkowie posuwają się do odważniejszych gróźb. – Nie pozwolisz mi pójść z kolegami na podwórko, to popełnię samobójstwo. Nie kupisz mi butów, albo gry, to się zabiję – to tylko niektóre z form, jakie stosują nieletni, chcąc wymusić decyzje na swoich rodzicach. – Często młodym ludziom nie chodzi o kupno konkretnej rzeczy, a zasady, skuteczność szantażu – zapewnia funkcjonariusz zajmujący się sprawami nieletnich.
Coraz częściej przestraszeni, a zarazem bezradni rodzice zwracają się o pomoc do poradni rodzinnej. Od niedawna przychodzą też na komendę policji. – Rodzice, którzy nie potrafią poradzić sobie z własnym dzieckiem i nie znają innej alternatywy pomocy, przychodzą bezpośrednio do nas. Oczywiście pomagamy im, ale staramy się też kierować ich do odpowiednich instytucji. Tam uzyskają fachową pomoc pedagoga czy psychologa – zapewnia Krystian Majer.
Rodzina zgłaszająca problem zostaje objęta szczególnym nadzorem dzielnicowego. Jeśli w danym miejscu interwencje powtarzają się, wtedy funkcjonariusz zakłada tzw. niebieską kartę. Czym jest taka karta? – To procedura interwencji w sprawach przemocy domowej. Ułatwia rozpoznawanie i dokumentowanie takich przypadków i organizowanie pomocy w środowiskach lokalnych – tłumaczy funkcjonariusz.
Czasem takie procedury nie wystarczają. Wtedy o dalszym losie młodego terrorysty decyduje sąd. – W ubiegłym roku trzy sprawy, w których sprawcami byli nieletni, skierowaliśmy do sądu – informuje Majer. Jak się skończyły? – Dozorem kuratora bądź umieszczeniem sprawcy w placówce opiekuńczo-wychowawczej – informuje policjant.
Co rodzi agresję w młodych ludziach? – Moim zdaniem jest to połączenie medialnej przemocy i bezstresowego wychowania – tłumaczy krótko Krystian Majer. Dyrektor raciborskiej Poradni Psychologiczno-Pedagogicznej Danuta Hryniewicz twierdzi, że winna takiej sytuacji jest moda na bezstresowe wychowanie. – Kiedyś rodzice byli w centrum, a dzieci gdzieś na peryferiach. Teraz jest na odwrót, coraz częściej dzieci rządzą dorosłymi – podkreśla Danuta Hryniewicz, dyrektor Poradni Psychologiczno-Pedagogicznej w Raciborzu. – Rodzice zamiast brać odpowiedzialność za dziecko, oddają je na wychowanie telewizji – dodaje psycholog Danuta Hryniewicz.
Justyna Korzeniak
Komentarze (0)
Aby dodać komentarz musisz być zalogowany