Reklama

Najnowsze wiadomości

Styl życia28 grudnia 201910:17

Ostatnie dni von Bancków w Wojnowicach

Ostatnie dni von Bancków w Wojnowicach - Serwis informacyjny z Raciborza - naszraciborz.pl
0
Reklama
Krzanowice:

Historia na weekend. Ciekawostką jest, że szczególne wzięcie wśród sołdatów miały wszelkie tkaniny w kolorze zbliżonym do czerwonego, nawet poszwy i poszewki. Używali ich do przystrajania mogił poległych towarzyszy broni - kolejna, siódma już część cyklu Dawni mieszkańcy wojnowickiego pałacu Zbigniewa Woźniaka. 

Czas wojny światowej był okresem wielkiej biedy, ciężkiej pracy i rozpaczy, bo nie dość że 162 mężczyzn zmobilizowano do armii i wysłano na fronty (a roboty w polach wcale nie ubyło), to jeszcze 43 z nich już nigdy do domu nie wróciło. Wśród nich był Werner, zaledwie 31-letni brat pana na Wojnowicach.

Eduard von Banck prawdopodobnie nie uczestniczył czynnie w działaniach wojennych, ale zapewne w jakiś (być może nawet sformalizowany) sposób służył machinie wojennej, np. zapewniając produkcję i dostawy tak niezbędnej żywności.

Czas robił swoje. Wojenne rany zabliźniały się, majątek ziemski wracał do stanu swej świetności, gdyż Eduard był sprawnym administratorem. Nad brzegami stawu, który kazał wykopać ojciec, porosły okazałe już wierzby płaczące, tworząc sielankową wręcz scenerię. Czas w wiosce odmierzany był jak niegdyś ciężką pracą i świętami. W tych latach Eduard ożenił się, urodziło się czworo dzieci, zmarła matka. Ot, jak to normalnie w życiu bywa. Zawieruchy historyczne odciskały swoje piętno na niewielkich Wojnowicach, w których może nie było bogato, a w czasie wielkiego kryzysu i hiperinflacji wręcz biednie, ale za to spokojnie. Właściciele ziemscy nie mieli jednak większych powodów do narzekania, choć w pierwszych latach po wielkiej wojnie popyt na produkty rolne, wobec utraty części Górnego Śląska na rzecz Polski, nieco zmalał. Po ostatnim powstaniu śląskim Komisja Plebiscytowa zdecydowała bowiem o przyznaniu Polsce części górnośląskich ziemi II Rzeszy. W szczególności przyłączono do II RP: Katowice, Królewską Hutę (Chorzów), Rybnik, Lubliniec, Świętochłowice, Tarnowskie Góry i Pszczynę.

Wyglądało na to, że od kiedy do władzy doszli naziści, wszystko zmieni się na lepsze, bo postanowienia Traktatu Wersalskiego, nakładające na Niemcy reparacje w wysokości 100 miliardów marek w złocie, zakaz posiadania armii, lotnictwa i floty oraz okupacja strefy zdemilitaryzowanej przez 15 lat, naprawdę były dla Niemiec bardzo ciężkie i upokarzające. I faktycznie, błyskawicznie zlikwidowano bezrobocie, uruchomiono gigantyczny program robót publicznych, ale przed wszystkim bezprecedensowy front produkcji zbrojeniowej. Spowodowało to radykalny wzrost konsumpcji, w tym również produktów rolnych.

Dochody majątków ziemskich znów poszybowały w górę, lecz euforia związana z zadekretowaniem 1000-letniej Rzeszy trwała zaledwie sześć lat. W końcu, kto mógł wiedzieć, że - jak twierdzi wielu historyków i publicystów - cały ten niesłychany boom gospodarczy w hitlerowskich Niemczech był możliwy jedynie pod warunkiem, że jego zwieńczeniem będzie wojna, w wyniku której Niemcy złupią inne kraje. W innym przypadku czeka je bankructwo.

Początkowo wszystko nawet szło po myśli Führera - praktycznie bez kosztów odbyły się: anschluss Austrii, przejęcie Sudetenlandu, jak i aneksja Czechosłowacji, które natychmiast zostały ograbione ze zdeponowano w ich bankach centralnych złota. Jednakże już we wrześniu 1939 roku napadając na Polskę Hitler nie dość że poniósł spore straty wojenne, to jeszcze polskie władze zdążyły ewakuować całe rezerwy złota. Przede wszystkim jednak naród niemiecki został uwikłany w prawdziwą wojnę, z prawdziwymi ofiarami i wyrzeczeniami, która niebawem przekształciła się w światową.

Znów w folwarkach zaczęło brakować rąk do pracy, bo młodzi mężczyźni zostali wcieleni do wojska, a zatrudnianie robotników przymusowych jedynie w części mogło ten stan rzeczy załagodzić. Niebawem zaczęły pojawiać się symptomy, że ta wojna to nie "męska przygoda" dla młodych patriotów i pasmo niekończących się zwycięstw, jak ją lubiła przedstawiać goebbelsowska propaganda, lecz brutalna rzeczywistość. A już po klęsce pod Stalingradem, potem na Łuku Kurskim, i wobec codziennych bezkarnych nalotów na niemieckie miasta, obiekty przemysłowe i infrastrukturalne, braków w zaopatrzeniu ludności, nie domykającego się systemu kartkowego na podstawowe artykuły konsumpcyjne – musiały dawać do myślenia. Dla zwykłych ludzi wojna oznaczała wyrzeczenia, cierpienia , ofiary i ciągły strach. Taki los był udziałem tysięcy miejscowości w całej III Rzeszy, nie wyłączając Wojnowic.

Najgorsze jednak miało dopiero nadejść. Ofensywa styczniowa Armii Czerwonej nie pozostawiała już żadnych złudzeń co do losów wojny, tym bardziej, że i na froncie zachodnim alianci wkroczyli na terytorium III Rzeszy. Gdy sowieckie wojska z niesamowitym impetem opanowywały już ziemie rdzennie niemieckie, to można powiedzieć, że wcześniejsze miesiące, mimo iż naprawdę ciężkie i pełne wyrzeczeń, były dla ludności cywilnej jeszcze zupełnie dobrym czasem.

Krasnoarmiejcy byli żądni odwetu, zdesperowani, brutalni i bezwzględni, co sprawiało że ich wkroczenie do kolejnych miejscowości poprzedzały hiobowe wieści. Mówiło się o grabieżach, gwałtach i mordach, co – niestety – w znacznej mierze odpowiadało prawdzie. Ludzie masowo uciekali przed frontem, a to pogłębiało jeszcze dezorganizację, nędzę i niepewność. Właściciele majątków ziemskich wyjeżdżali zawczasu, ratując się przed zamordowaniem lub wywiezieniem na Sybir, bo byli nie tylko znienawidzonymi Niemcami, ale również i wrogami klasowymi.

Szczęśliwie Wojnowice niezbyt ucierpiały na przejściu frontu. Może dlatego, że nie było tu żadnego zorganizowanego oporu, więc nie było z kim walczyć. Poza tym żołnierze byli zmęczeni, bowiem kilka poprzedzających dni trwały zacięte walki.

Zdobywcy, który wkroczyli do wsi dokładnie w Wielki Piątek, który w 1945 roku przypadł na 30. marca, okazali się - jak na swoje wojenne standardy - w miarę "przyzwoici". Najpierw zrzucono na wieś kilka bomb, które jednak nie wyrządziły większych szkód, potem wystrzelono kilka pocisków artyleryjskich, które znacznie uszkodziły konstrukcję wieży kościelnej, po czym od strony Samborowic uderzyła piechota. Oporu żadnego nie było, gdyż praktycznie wszyscy niemieccy żołnierze, wraz z jedynym jako tako ważnym obiektem militarnym – wojskową kuchnią, wraz z towarzyszącymi jej pojazdami i zapasami - zostali wcześniej ewakuowani na nową linię obrony w rejonie Bieńkowic, Krzyżanowic i Tworkowa.

Tak więc Sowieci trochę postrzelali w pijackim widzie po murach, dachach i bramach, głównie po to, by zastraszyć pozostałych we wsi mieszkańców (część wcześniej spakowała co się dało na wozy i ewakuowała się na południe, do Czech) i "poinformować" kto tu teraz rządzi. Pałacu również nikt nie bronił, więc staranowali zamkniętą bramę i "dla sportu" postrzelali trochę do tarczy pałacowego zegara. Szabrować nie było już czego, bo po wyjeździe jaśnie państwa, miejscowi "zabezpieczyli" (na zawsze) wszystko, co miało jakąkolwiek wartość a dało się wynieść...

Żołdacy skupili się więc na przeszukiwaniu gospodarstw pod kątem wszystkiego, co nadawało się do picia i miało procenty. Przy okazji, doszło do paru rabunków oraz gwałtów...
Ciekawostką jest, że szczególne wzięcie wśród sołdatów miały wszelkie tkaniny w kolorze zbliżonym do czerwonego, nawet poszwy i poszewki. Używali ich do przystrajania mogił poległych towarzyszy broni. Kilku z nich, zapewne przywiezionych z rejonu walk, pochowano (a ekshumowano na początku lat pięćdziesiątych) na terenie przypałacowego parku.

Splądrowany pałac posłużył jako miejsce zakwaterowania dla oficerów i żołnierzy batalionu weterynaryjnego, który zatrzymał się w Wojnowicach na dłużej. Aby "przystosować" go do nowych potrzeb, pozbyto się ostatnich pozostałych elementów jego "obcego klasowo, burżuazyjnego" wystroju (np. trofeów myśliwskich), wrzucając je po prostu do stawu. Nawet koniom z folwarku nie odpuszczono i jako "germanskije", po prostu je wykastrowano.

Żołnierze, którzy zamieszkali w pałacu, nie byli jakoś szczególnie źle usposobieni do mieszkańców, szczególnie zaś do dzieci. Może przypominały im własne, też zabiedzone, niczemu w końcu winne, ale - jak to dzieci – ciekawe świata i ufne. Słyszałem opowieść, że jednego razu dali głodnym dzieciakom miedziany kociołek z jedzeniem, wraz z tym kociołkiem, który zachował się w rodzinie do dziś.

Nie brakowało też im fantazji, szczególnie pod wpływem alkoholu, a więc praktycznie codziennie. Opowiadano, że jeden oficer (zakwaterowany na II piętrze) miał jakiegoś niewielkiego, azjatyckiego konia, na którym udawał się po schodach wprost do swojego pokoju.

Swoje piętno wojna odcisnęła również na rodzinie von Bancków, która nie dość że straciła niemal w ostatnich jej dniach powołanego do wojska osiemnastoletniego syna, Heinricha, to jeszcze musiała uciekać przed frontem, by – wobec przyznania przez zwycięskie mocarstwa tej części Śląska Polsce – nigdy tu już nie wrócić.

Zbigniew Woźniak

Na zdjęciach:

1. Pamiątkowe tableau z uczestnikami I Wojny Światowej z Wojnowic
2. Na pierwszym planie dzieci von Bancków (prócz najwyższej dziewczynki z ciemnymi włosami), lata trzydzieste XX w.
3. Otto Sorich (z rowerem) zajmujący się w majątku sprawami związanymi z myślistwem
4. Mieszkaniec Wojnowic na urlopie z wojska, z rodziną i pałacem w tle
5. Starszy syn von Bancków, Heinrich, który zginął w ostatnich dniach wojny w wieku 18 lat

Poprzednie odcinki można przeczytaj [tutaj]

Autor: Zbigniew Woźniak, redakcja@naszraciborz.pl

Bądź na bieżąco z nowymi wiadomościami. Obserwuj portal naszraciborz.pl w Google News.

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama

Najczęściej czytane artykuły

Aktualności27 marca 202410:26

Zielone Płuca na Ostrogu kontra deweloperka. Tężnia finiszuje a radny mówi o kulisach inwestycji [FOTO LOTNICZE]

Zielone Płuca na Ostrogu kontra deweloperka. Tężnia finiszuje a radny mówi o kulisach inwestycji [FOTO LOTNICZE] - Serwis informacyjny z Raciborza - naszraciborz.pl
39
Racibórz:

Zielone Płuca Ostroga to projekt, który w 2021 r. poparło ponad 3,5 tysiąca mieszkańców Raciborza. W kwietniu 2024 r. kończy się pierwszy etap tego projektu. Raciborzanie będą mogli odpocząć przy tężni, która powstaje przy zbiegu ulic Książęcej i Elżbiety.

red.
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Aktualności28 marca 202414:45

Bonus za wiek. Od marca to ponad 6 tys. zł

Bonus za wiek. Od marca to ponad 6 tys. zł - Serwis informacyjny z Raciborza - naszraciborz.pl
0
Beata Kopczyńska regionalny rzecznik prasowy ZUS w województwie śląskim / fot. pixabay
Aktualności27 marca 202419:33

Polowy: zrealizowaliśmy 82% naszego programu. Komitet Silny Racibórz gwarancją wiarygodności Nowej 10-tki Drużyny Polowego!

Polowy: zrealizowaliśmy 82% naszego programu. Komitet Silny Racibórz gwarancją wiarygodności Nowej 10-tki Drużyny Polowego! - Serwis informacyjny z Raciborza - naszraciborz.pl
72
materiał wyborczy zlecony i finansowany przez KWW Dariusz Polowy - Silny Racibórz
Reklama
Reklama
Aktualności27 marca 202414:47

Konwencja programowa PiS do powiatu. Pięć konkretów [WIDEO]

Konwencja programowa PiS do powiatu. Pięć konkretów [WIDEO] - Serwis informacyjny z Raciborza - naszraciborz.pl
16
Racibórz:

Poseł Paweł Jabłoński oraz kandydaci PiS do Rady Powiatu Raciborskiego przedstawili dziś, 27.03., na Rynku swoje najważniejsze założenia programowe na kadencję 2024-2029.

red.
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama

Partnerzy portalu

Dentica 24
ostrog.net
Szpital Rejonowy w Raciborzu
Spółdzielnia Mieszkaniowa
Ochrona Partner Security
Powiatowy Informator Seniora
PWSZ w Raciborzu
Zajazd Biskupi
Kampka
Nasz Racibórz - Nasza ekologia
Materiały RTK
Fototapeta.shop sklep z tapetami i fototapetami na zamówienie
Reklama
Reklama

Najnowsze wydania gazety

Nasz Racibórz 22.03.2024
21 marca 202421:40

Nasz Racibórz 22.03.2024

Nasz Racibórz 15.03.2024
14 marca 202421:35

Nasz Racibórz 15.03.2024

Nasz Racibórz 08.03.2024
7 marca 202423:50

Nasz Racibórz 08.03.2024

Nasz Racibórz 01.03.2024
29 lutego 202423:20

Nasz Racibórz 01.03.2024

Zobacz wszystkie
© 2024 Studio Margomedia Sp. z o.o.