Film pt. Tajemnice kościoła św. Mikołaja można już zobaczyć w internecie

- Jak to zwykle bywa, początek był niepozorny. Kilka lat temu Grzegorz, od lat pełniący posługę w starowiejskim kościele, pokazał mi miejsca, do których dostęp ma tylko wąskie grono ludzi. Były wśród nich wnętrza wieży i kościelny strych. Zachwyciłem się surowym klimatem tych miejsc i obiecałem sobie, że kiedyś nakręcę film na ten temat. W sierpniu tego roku, z dwoma kamerami HD ponownie weszliśmy do kościoła, rejestrując m.in. sekwencję bicia wszystkich pięciu dzwonów - mówi Adrian Szczypiński, reżyser i współproducent filmu. Dzięki bardzo przychylnej postawie nowego proboszcza, ks. Adriana Bombelka, możliwe było kontynuowanie zdjęć. Twórcy ponadto zyskali dostęp do archiwów parafialnych, w których znaleźli oryginalne projekty Ludwika Schneidera, projektanta starowiejskiego kościoła, konsekrowanego w 1902 roku. - Chcieliśmy opowiedzieć historię samego kościoła św. Mikołaja i wyjaśnić przyczyny, dla których został zbudowany, a także przypomnieć widok dawnego starowiejskiego kościoła, którego czas dobiegł końca w momencie oddania obecnej świątyni do użytku - wyjaśnia współproducent Grzegorz Mejłun.

Ale historia jest tylko wstępem do zasadniczej części filmu, którą wypełnia wędrówka z kamerą pośród mniej znanych i widocznych elementów kościoła na Starej Wsi. - Gdy wchodzi się do jakiegokolwiek kościoła, uwagę zwraca przede wszystkim ołtarz i nawa główna. Naszym celem było skierowanie takiej samej uwagi na miejsca mniej wyeksponowane, acz równie znaczące. Wśród nich jest XVIII-wieczny krzyż Chrystusa ukrzyżowanego, umieszczony w nawie bocznej, starszy od samego kościoła św. Mikołaja, pochodzący z nieistniejącego już kościoła franciszkanów na ul. Londzina. Takim miejscem jest także tablica upamiętniającą osobę ks. prałata Carla Ulitzki, przez 29 lat proboszcza starowiejskiej parafii, założyciela Katolickiej Partii Ludowej Górnego Śląska, przywódcy niemieckiej Prowincji Górnośląskiej i więźnia obozu w Dachau. Wspomnieliśmy także historię wzniesionego za czasów ks. Ulitzki modernistycznego domu parafialnego, którego zdewastowany gmach istnieje do dziś - wyjaśnia Adrian Szczypiński. Film opowiada także o widocznych do dziś śladach wojennych zniszczeń i o kościelnych organach.

Ale największą atrakcją filmu jest pokazanie miejsc, odwiedzanych tylko przez parafialną obsługę. - Kiedy po raz pierwszy pokazałem Adrianowi wnętrze strychu, powiedział, że czuje się jak we wnętrzu biblijnej arki Noego. Takie samo wrażenie wywarło na nim wnętrze dzwonnicy i poziom zegarowy na wieży. Ale z jeszcze wyższego poziomu już nie zdecydował się kręcić - mówi Grzegorz Mejłun. - Faktycznie, w iglicy wieży zobaczyłem drabiny, prowadzące na zewnętrzną galeryjkę 65 metrów nad ziemią, co przy moim lęku wysokości mogło skończyć się nieciekawie. Dlatego zdjęcia z tego pułapu są już autorstwa Grzegorza, dla którego ta wysokość nie stanowiła psychicznej przeszkody - wspomina z humorem reżyser filmu.

red.