Wszystko zaczęło się od małej chatki z zapałek...

Urodził się w Raciborzu, ale mieszka, studiuje i pracuje we Wrocławiu. Kiedy był dzieckiem lubił tworzyć różne konstrukcje z klocków i cienkich desek. Swój upór w tworzeniu chciał jakoś utrwalić. Gdzieś zobaczył chatkę z zapałek. Zrobił taką samą i się zaczęło. Na swoim koncie ma największą w Polsce (120 cm) replikę statku wykonaną wyłącznie z zapałek. O pasji modelarskiej z Mariuszem Walinowiczem rozmawia Sylwia Prusowska.
Nasz Racibórz: Kiedy zacząłeś interesować się modelarstwem?
Mariusz Walinowicz: Oj, ciężko mi teraz wrócić do dokładnej daty, do samych początków, ale dobrych parę lat minęło... Hmm, myślę, że szacunkowo 8 lat temu powstała pierwsza chatka z zapałek. Spodobała mi się sama praca i budowa tego typu rzeczy, dlatego postanowiłem kontynuować rodzącą się pasję.
NR: Jak narodziła się Twoja pasja?
MW: To przyszło samo :) Jako dziecko lubiłem tworzyć konstrukcje z klocków i cienkich desek. Powstawały budowle w pokoju wysokie na około 1,5 metra, które uwielbiałem w ciekawy sposób burzyć - nitka zaczepiona do klocka u dołu konstrukcji i pociągnięcie, które doprowadzało do wielkiego bałaganu i kolejnego tworzenia. Swój upór w tworzeniu chciałem jakoś utrwalić. Inaczej mówiąc, żeby to, co tworzę nie było chwilowe tylko trwałe i do pokazania. Gdzieś zobaczyłem chatkę z zapałek. Zrobiłem taką samą i tak to się zaczęło. Czy ktoś mi w tym pomógł? Na pewno rodzice, którzy tolerowali nieprzyjemny zapach kleju czy lakieru do drewna :) Strasznie nie lubię, gdy ktoś mnie w czymś poucza i dlatego każdy model powstawał czasami po wielu próbach, ale były to tylko i wyłącznie próby samodzielne. Tata służył wiedzą na temat sprzętu: obcinaczek, klejów. Praca należała do mnie.
NR: Ile modeli masz na swoim koncie? Czy wszystkie są nadal w Twoim posiadaniu, czy któryś z nich oddałeś/sprzedałeś/podarowałeś komuś?
MW: Stworzyłem około 17 modeli. Zdarzyło mi się sprzedać stadion Lecha Poznań dla samego klubu Lecha, ale nie traktuję tego jako pracy, tylko jako pasję. Na stadion Old Trafford miałem trzy propozycje, w tym od fana Manchesteru z Anglii. Pieniądze to nie to samo, co projekt tworzony przez miesiące, dlatego odmówiłem. Modeli staram się nie sprzedawać i nie oddawać, ponieważ to jednak pasja. Miesiące pracy nad modelem i efekt na końcu - coś bezcennego. Jeżeli chodzi o stadion LECHA POZNAŃ to była to mała suma zaproponowana przez klub. Dlatego tym bardziej utwierdziło mnie to w przekonaniu, że nie powinienem sprzedawać swoich prac.
NR: Skąd czerpiesz inspiracje?
MW: Z tym bywa różnie. Jeżeli spodoba mi się dany obiekt, to rozpoczyna się analiza możliwości stworzenia modelu. Szukam, googluję w Internecie, szukam zdjęć, planów projektów. Jeżeli ilość zdjęć jest wystarczająca, to na ich podstawie tworzę projekt. Jeżeli projekty są w Internecie, to jest o wiele prościej. Dla przykładu projekt mojej repliki Titanica powstał na podstawie nagranego na kasetę filmu "Titanic". Zatrzymywałem film i szkicowałem projekt. Queen Mary 2 - mój największy projekt - powstał na podstawie szczegółowych planów znalezionych w sieci. Jeżeli chodzi o modele domów to są to w większości moje własne projekty.
NR: Ile czasu zajmuje Ci tworzenie modelu?
MW: Jeżeli chodzi o największą replikę statku w Polsce - Queen Mary 2 - to jej tworzenie zajęło mi około 10 miesięcy. Wykorzystałem 2 litry kleju do drewna i ok. 25 tys. zapałek. Repliki stadionów to około trzymiesięczne sklejanie.
NR: Jak na Twoją pasję reagują znajomi, rodzina?
MW: Są pod wrażeniem, że realizowałem się w tym i miałem z tego satysfakcję, mimo że jest to pracochłonne i wymaga dużej cierpliwości.
NR: Czy Twoje modele prezentowałeś na wystawach?
MW: Tak. Modele jeździły ze mną na warsztaty, były wystawiane również w Młodzieżowym Domu Kultury podczas występów grupy teatralnej "IRREALIS", do której należałem przez 3 lata, a także w liceum, do którego chodziłem (Mariusz uczył się w II LO im. A. Mickiewicza w Raciborzu - przy. red.). Dzisiaj modele wystawione są na meblach w domu, w Raciborzu (śmieje się).
NR: Czy obecnie dalej zajmujesz się modelarstwem?
MW: W tej chwili nie kontynuuję modelarstwa zapałczanego. Praca, studia i inne obowiązki nie dają mi już tyle czasu ile miałem wcześniej. Nadal jednak staram się wspierać wiedzą tych, którzy do mnie piszą, doradzam im. Wystawiam swoje modele i jeżdżę czasami na warsztaty, by uczyć i zarażać pasją modelarstwa innych. Zaproszenia są często z bibliotek organizujących warsztaty dla małych dzieciaków z podstawówek. Obecnie interesuję się głównie dziennikarstwem. Moją pasją jest poszukiwanie w życiu czegoś niecodziennego.
Komentarze (0)
Aby dodać komentarz musisz być zalogowany