Perła Kresów. Ryszard Frączek promował w Muzeum swój nowy album

Bazylika Metropolitalna obrządku łacińskiego we Lwowie. Dzieje, architektura, wspólnota - wydana w kwietniu publikacja dziś, 03.06., doczekała się promocji w Raciborzu. Jej autorem jest raciborski wydawca Ryszard Frączek wespół z bonifratrem o. Bruno Neumannem.
Podczas dzisiejszej promocji albumu, co ciekawe ze wskazaniem miejsca wydania Racibórz-Lwów, nie było, niestety, drugiego ze współautorów, o. Neumanna. Byli za to rektor raciborskiej PWSZ dr Paweł Strózik, liczni samorządowcy, miłośnicy Kresów, a list gratulacyjny wysłał wiceminister Michał Woś. Był czas na opowieści o albumie i dawnych ziemiach II Rzeczypospolitej, z których wywodzi się rodzina R. Frączka. Raciborski wydawca, autor licznych opracowań, m.in. biografii ks. Stefana Pieczka, a w tej kadencji także radny powiatowy, w ostatnich latach często gości na Ukrainie, podróżując po miastach i wsiach pełnych śladów polskości, szykując swoje opus magnum - wielotomową encyklopedię pt. Epopeja Kresów.
Album pt. Bazylika Metropolitalna obrządku łacińskiego we Lwowie. Dzieje, architektura, wspólnota ukazał się 1 kwietnia tego roku w 365. rocznicę ślubów lwowskich, jakie przed cudownym obrazem Matki Boskiej Łaskawej złożył w tej świątyni król Jan II Kazimierz. Wstęp opatrzył go abp Mieczysław Mokrzycki, metropolita lwowski.
Ryszard Frączek o swoim albumie: - Król Jan Kazimierz, powracając do kraju ze Śląska, w oktawę Zwiastowania Najświętszej Maryi Pannie 1 kwietnia 1656 roku, w sobotę, przyklęknąwszy na pierwszym stopniu ołtarza, z wielką pokorą złożył w Katedrze śluby przed cudownym obrazem Matki Bożej Łaskawej, który na tę uroczystość przeniesiono z kaplicy Domagaliczowskiej do ołtarza głównego. Tekst przygotował jezuita Andrzej Bobola. Król w obecności nuncjusza papieskiego Piotra Vidoniego, duchowieństwa, dygnitarzy koronnych i litewskich oraz zgromadzonych licznie wiernych obrał Matkę Bożą na Królową Korony Polskiej i oddał Ojczyznę w Jej szczególną opiekę: Wielka Boga-Człowieka Matko, Panno Najświętsza! Ja, Jan Kazimierz, z łaski Syna Twego, Króla królów i Pana mego, i z Twego miłosierdzia król, upadłszy do stóp Twoich najświętszych, Ciebie dziś za opiekunkę moją i za Królową królestwa mojego obieram. I siebie, i moje królestwo Polskie, księstwo Litewskie, Ruskie, Pruskie, Mazowieckie, Żmudzkie, Inflanckie i Czernihowskie, wojska obydwu narodów i lud cały Twojej osobliwej opiece i obronie polecam. Jako wotum monarcha zawiesił przy obrazie Matki Bożej chorągiew zdobytą na Szwedach. Ślub króla dał narodowi wielką wiarę, a rycerstwu męstwo. W 1658 roku papież Aleksander VII nadał mu w uznaniu tych zasług zaszczytny tytuł Leopolis Semper Fidelis – Lwów Zawsze Wierny.
Lwowianie przenieśli ten wielki ideał do czasów nam współczesnych. Z nim w sercach i na ustach szły do walki w latach 1918–1920 Orlęta Lwowskie, a w ich szeregach 13-letni Antoś Petrykiewicz, najmłodszy w historii kawaler Orderu Virtuti Militari. Ta sama wierność kazała cywilnym obywatelom lwowskim heroicznie, do krwi ostatniej bronić Zadwórza przed 6 Dywizją Konną Budionnego.
Kiedy mówimy Katedra, myślimy – Lwów; kiedy mówimy Lwów, myślimy – Katedra. Świątynia ta była zawsze centrum i ostoją polskości. Nawet kiedy po II wojnie światowej miasto znalazło się w granicach ZSRR – Katedra pozostała Matką tysięcy Polaków. Podobnie jak Lwów, położony na styku różnych kultur, tworzył przestrzeń dla życia i rozwoju Polaków, Rusinów, Niemców, Ormian i Żydów, tak Katedra nawet w najtrudniejszych czasach była miejscem, wokół którego wszyscy się jednoczyli.
Pierwszym miejscem, które przybysze odwiedzają we Lwowie, jest zawsze Katedra – sanktuarium Matki Bożej Łaskawej i Jezusa Miłosiernego. Nieprzerwanie przed cudownym obrazem Maryi – Ślicznej Gwiazdy Lwowa – zanoszone są prośby i błagania. Ta rzeka próśb i łask płynie od wieków do dziś.
Stąpając po posadzkach Katedry, można odnieść wrażenie, że czas się tu zatrzymuje, a my przenosimy się w świat pełen pokoju i miłości. W ciszy można usłyszeć nie tylko Boga, ale też szczęk broni i głuchy odgłos zdobycznych chorągwi rzucanych do stóp Matce Bożej Łaskawej przez rycerstwo polskie. Można wsłuchać się w kroki przybywających na modlitwę wspomnianych świętych i wielu innych, jak w szczególności Maksymiliana Kolbego i Alberta Chmielowskiego.
Można nauczyć się modlitwy, spoglądając na przesuwane w palcach przez babcie paciorki różańca. Lekcji wiary udzieli nam staruszka, która w święto Matki Bożej Zielnej trzyma w dłoni bukiet polnych kwiatów.
Czy można kochać Polskę bez odwiedzin Katedry? Myślę, że tak. Ale na pewno nie sposób jej zrozumieć. Być w Katedrze lwowskiej, usiąść w wiekowych stallach, podnieść wzrok na Matkę Bożą Łaskawą i zapłakać… Wszystkim czytelnikom życzę, aby zagłębiając się w dzieje katedry zawsze tu wracali. Z tym marzeniem i ja tu wracam.
Komentarze (0)
Aby dodać komentarz musisz być zalogowany