Starosta o wyciąganiu wniosków, radny Frączek o wspólnym jarmarku z miastem

- Nie było aż tak źle - uznał dziś radny Ryszard Frączek, recenzując zamkowy śląski jarmark. Starosta Grzegorz Swoboda mówił o bardzo dobrych recenzjach płynących ze Śląskiej Organizacji Turystycznej i subregionu. Obaj panowie wyciągają jak na razie odmienne wnioski po wartej milion złotych imprezie.
Dla radnego Frączka na jarmarku "nie było aż tak źle", szczególnie - jak przyznał - dla jego wnuków, które za 20 zł najeździły się na karuzelach, że ho, ho. Zapewnił, że starał się promować imprezę, a pomysł - jak dodał - "nie jest zły". Na tym w zasadzie pochwały się skończyły. Frączek zgodził się z opinią prezydenta Dariusza Polowego, że ten nie wszedł w jarmarkowy biznes z powiatem, bo miejsce, czyli zamek, jest złe. Dodał, iż w tygodniu rzucał się w oczy brak ludzi. Zaproponował, by przedyskutować sprawę na komisji, a potem wystąpić do miasta o organizację wspólnego jarmarku w 2022 r. Widziałby gremium złożone z przedstawicieli klubów, które przedyskutuje sprawę, tak by raciborsko miejsko-powiatowa wspólnota mogła się wczuć w świąteczny nastrój 2022 r. przy Kolumnie Maryjnej.
Wystąpienie radnego koresponduje z opinią przedsiębiorców z Raciborza, dla których jeden duży raciborski jarmark na Rynku, trwający na dodatek cały grudzień, byłby dobrym rozwiązaniem.
Czytaj: Pusto i smutno. Przedsiębiorcy o raciborskim Rynku przed Bożym Narodzeniem
Aż tak daleko nie poszedł starosta Grzegorz Swoboda, pomysłodawca zamkowego przedsięwzięcia. Już na początku sesji zapewniał, że między powiatem a miastem nie ma rywalizacji, że proponował prezydentowi współpracę. Jak wiadomo, do takowej nie doszło. Magistrat miał swój jarmark na Rynku (2-5.12.), a powiat, wsparty finansowo przez województwo śląskie, na zamku (11-18.12).
Starosta mówił o dobrych i ciepłych recenzjach, jakie popłynęły do niego ze Śląskiej Organizacji Turystycznej oraz subregionu zachodniego. Mówił o zadowoleniu sprzedawców, z którymi rozmawiał, a także gościach z innych miast, m.in. Łodzi czy Rybnika. Razem z radnym Arturem Wierzbickim zaprzeczyli słowom radnego Frączka, że w tygodniu były pustki. Obaj rajcy rządzącej w powiecie koalicji Razem dla Ziemi Raciborskiej/PO zgodzili się tylko co do poniedziałku, 13 grudnia. Wtedy rzeczywiście, ludzi było jak na lekarstwo. W resztę dni - jak zapewniali - "przejść nie szło".
Co dalej? - Trzeba wyciągnąć wnioski - uznał starosta, tłumacząc, że jarmark na zamku organizowano po raz pierwszy i miał charakter ponadregionalny, a jego celem była promocja Krainy Górnej Odry i raciborskiej siedziby Piastów. W kwestii zdominowania sceny przez zespoły góralskie wyjaśnił, że 2021 to w województwie śląskim Rok Górali. Stąd tak dużo góralskiego folku. Potem wspomniał jednak, że warto się zastanowić nad programem i długością imprezy. Jest też zdania, że Raciborzowi przydałby się rozciągnięty na cały grudzień jarmark na Rynku. O tym czy kolejny raz wyciągnie rękę w stronę miasta, nie wspomniał w ogóle.
Czy będzie kolejny śląski jarmark w Raciborzu, tego też nie wiadomo. Tegoroczną imprezę Śląski Urząd Marszałkowski wsparł kwotą 650 tys. zł. Współorganizatorem było podległy marszałkowi Regionalny Ośrodek Kultury w Bielsku-Białej. To ta instytucja kontraktowała artystów. Sam powiat wyłożył 100 tys. zł. Pieniądze dały też Eko-Okna i Lasy Państwowe.
Miejski jarmark był sfinansowany przez UE w ramach polsko-czeskiego projektu. To dzięki temu możliwe było użyczenie bezpłatnych straganów.
Komentarze (0)
Dodaj komentarz