Podpalacze oszaleli. Mnożą się pożary

W miniony weekend raciborscy strażacy znów walczyli z efektami ludzkiej głupoty. W sobotę dwukrotnie podpalono torfowisko w Babicach. Ponadto wciąż płoną młodniki i trawy w pobliżu lasów. Sprawą zajęła się policja, bo nie ma wątpliwości, że wszystkie pożary nie są przypadkowe.
W sobotnie południe dyżurny straży pożarnej otrzymał zgłoszenie o unoszących się kłębach dymu w rejonie ul. Rudzkiej w Babicach. Po dotarciu na miejsce zastępów straży pożarnej, okazało się, że znowu płonęło torfowisko, to samo, co dzień wcześniej. Przez 1,5 godziny z płomieniami walczyło ośmiu strażaków z Państwowej i Ochotniczej Straży Pożarnej. Strażacy musieli przekopać cały teren, a następnie polać go wodą. Pogoda nie sprzyjała akcji, wiejący wiatr szybko przenosił płomienie. Żywioł objął blisko pięć arów torfowiska. Niestety, kilka minut po siedemnastej raciborscy strażacy mieli powtórkę z rozrywki. Dowcipniś znów podłożył ogień. Tym razem akcja przebiegła błyskawicznie, wzięło w niej udział pięcioro strażaków.
Podpalacze nie dają za wygraną i wciąż podpalają młodniki. Tym razem ogień pojawił się w leśnictwie Szymocice. Przed godziną 19.00 dwa wozy strażackie i 10 strażaków przy pomocy służb leśnych zrzucili cztery prądy wody na dogorywający zalesiony teren. W tych okolicach ogień pojawił się po raz pierwszy. – Najwidoczniej podpalacz przeniósł się z okolic Kuźni Raciborskiej w okolice gminy Nędza – powiedział kapitan Roland Kotula z Państwowej Straży Pożarnej w Raciborzu. Wczoraj sytuacja się powtórzyła, krótko po godzinie 13.00 znowu pojawił sie ogień. Służby leśnie niezwłocznie zawiadomiły dyżurnego. Na miejsce przybyły dwa wozy PSP i pięć OSP. Ogień pochłonął 40 arów powierzchni. – Wstępne straty szacujemy na blisko 40 tys. zł – dodał. Sprawą wszystkich podpaleń zajęła się policja.
Młodniki, torfowiska to nie wszystko. W ostatni weekend wozy strażackie wyjeżdżały siedmiokrotnie do podpaleń traw. Największy pożar miał miejsce w Babicach na ul. Adamowickiej. Trzydziestu dwóch strażaków z PSP i OSP walczyło z płomieniami aż sześć godzin. Ogień pochłonął 1,5 ha powierzchni. Trawę podpalono nieopodal terenów leśnych. – Tylko dzięki sprawnej akcji strażaków nie doszło do katastrofy, a zagrożenie było spore – powiedział nam jeden ze strażaków biorący udział w akcji gaśniczej.
Na dokładkę strażacy otrzymali zgłoszenie o palącej się stercie słomy na jednym z pól przy ul. Gamowskiej w Pawłowie. Kwadrans po trzynastej pożar zauważył przechodzień, który niezwłocznie powiadomił służby gaśnicze. W akcji brało udział 23 strażaków. Ogień udało się ugasić dopiero po godzinie 19.00. Spłonęło 91 mkw powierzchni. Wstępne straty szacuje się na 2,5 tys. zł. W tym przypadku strażacy jak również policja nie ma wątpliwości, że było to podpalenie.
(jula)
Komentarze (0)
Aby dodać komentarz musisz być zalogowany