Młodzi Polacy i Czesi uczą się biznesu. Wczoraj odwiedzali przedsiębiorstwa

- Po części konferencyjnej, w której podczas trzech spotkań przekazaliśmy młodzieży wiedzę na temat prowadzenia działalności gospodarczej i pozyskiwania środków pomocowych i wsparcia, teraz przyszedł czas na zwiedzanie firm. Najpierw po polskiej, a potem po czeskiej stronie. Chodzi o to żeby teoria spotkała się z praktyką. Młodzież czeka jeszcze praca w grupach i festiwal startupów, czyli pomysłów na biznes. Cały projekt zwieńczy podsumowująca publikacja. Jakich efektów się spodziewamy? W projekcie bierze udział ponad 60 osób. To oczywiste, że nie wszyscy zostaną biznesmenami. Będziemy zadowoleni jeśli na własną działalność zdecyduje się kilku, którzy stworzą miejsca pracy i będą się cieszyć szacunkiem reszty. Bycie przedsiębiorcą nie jest bowiem, wbrew pozorom, takie łatwe. Chcemy też pokazać młodym, że własny biznes to alternatywa dla wyjazdów zarobkowych, szansa dla całej rodziny, satysfakcja i przyzwoity poziom dochodów - mówi Grzegorz Utracki, wójt Krzyżanowic. Projekt Start-up na pograniczu to pierwszy taki w naszym regionie, który ma skłaniać młodych do biznesu.
Wczoraj Polacy i Czesi zobaczyli powstający właśnie market budowlany firmy Safer na granicy Bieńkowic i Tworkowa. To obszar strefy gospodarczej, którą chce rozwijać gmina Krzyżanowice. Safer, co ciekawe, sprowadził gotową halę ze Szwecji. Tu została złożona. Ma część magazynową, biurową oraz salę sprzedaży. Potem był Utex w Tworkowie/Bieńkowicach. Ta część wycieczki - z racji marszruty - wymagała od młodzieży sporo zaparcia, ale znaleźli się w samym sercu projektowanego zbiornika Racibórz, zobaczyli miejsca eksploatacji żwiru (stąd wożono go na miejsce budowy A1), obejrzeli całą infrastrukturę przedsiębiorstwa, w tym komputerowe centrum zarządzania, dowiedzieli się, na co wykorzystywane są kopaliny. W trzeciej odsłonie było gospodarstwo rolne państwa Witeczek z Bieńkowic, którzy odziedziczyli je po rodzicach. W 1992 r. zaczynali z 9 hektarami. Dziś mają 130 hektarów, hodowlę 500 tuczników oraz nowoczesny sprzęt. Gospodarstwo daje zatrudnienie przede wszystkim rodzinie. Finał wycieczki nastąpił w kuźni Sochów w Bieńkowicach, działającej już od 9 pokoleń. To najstarsza czynna polska kuźnia, której historia zaczyna się na początku XVIII wieku. Robert Socha junior stosuje metody tradycyjne. Wykorzystuje też nowoczesne urządzenia. Kuźnia produkuje na zamówienie elementy galanterii metalowej.
(w)
Komentarze (0)
Aby dodać komentarz musisz być zalogowany