Czy PUP musi wzywać bezrobotnych co 2 tygodnie?

Zapytała na wczorajszym posiedzeniu komisji radna Teresa Frencel. - Zwróciły się do mnie cztery młode dziewczyny, z wyższym wykształceniem i poinformowały, że urząd pracy wzywa je do stawiennictwa co 2 tygodnie nie przedstawiając im żadnych ofert. Czy takie wzywanie wynika z przepisów? - pytała Teresa Frencel.
Jak mówiła radna koszty dojazdu dla osób spoza terenu Raciborza są znacznym obciążeniem w sytuacji kiedy borykają się z brakiem pracy. Poza tym radna wyjaśniła, że dziewczyny zwyczajnie czują się sponiewierane. - Pośredniak nie przedstawia im żadnych ofert pracy. Dziewczyny czekają na wezwanie urzędnika po to, by tylko podpisać się na kilku kartkach. Poza tym są ogromne kolejki, a często już z samego rana brakuje numerków i petent jest odsyłany - mówiła Teresa Frencel.
Andrzej Chroboczek poinformował radną, że PUP nie jest instytucją, która ma szukać pracy osobom bezrobotnym. - Od tego są agencje pracy - stwierdził dodając, że wie, że stawianie się w urzedzie nie należy do najprzyjemniejszych czynności, gdyż sam tego doświadczył. Chroboczek powiedział, że nie wie czy to, że bezrobotni muszą stawiać się co 2 tygodnie w pośredniaku wynika z przepisów. Logiczne wyjaśnienie sytuacji przedstawił Adrian Plura. - Urząd pracy finansuje świadczenia bezrobotnym, opłaca np. składki. Niektórzy bezrobotni świadczenia wyłudzają, bo np. pracują "na czarno". Biorąc to na logikę może być tak, że wezwania co 2 tygodnie mają wyłapać osoby wyłudzające świadczenia - wyjaśnił Adrian Plura, przewodniczący komisji oświaty. Na końcu dyskusji powstał wniosek, że najlepiej będzie zaprosić dyrektora PUP, by ten odpowiedział na wszystkie pytania radnych.
Sisi
Komentarze (0)
Aby dodać komentarz musisz być zalogowany