Razem od 55 lat. Historia państwa Latoń

On urodził się w Sułkowicach w województwie małopolskim, ona urodziła się na Podolu. Los jednak chciał, że spotkali się w Raciborzu, gdzie zaczęła się ich wspólna życiowa droga. Poznali się w Liceum Pedagogicznym. Pan Andrzej był nauczycielem, pani Jadwiga uczennicą... Państwo Latoń obchodzili niedawno 55. rocznicę ślubu.
Jadwiga i Andrzej Latoń
Pani Jadwiga urodziła się na Podolu skąd zostali przesiedleni. Najpierw wagonami towarowymi zostali przewiezieni do Katowic. Do zburzonego Raciborza przyjechała w czerwcu 1945 roku. - Racibórz pokochałam. Widziałam jak dźwiga się z gruzów - wspomina pani Jadwiga. Szkołę podstawową ukończyła w Markowicach, gdzie mieszkała z rodzicami. Tam, za sprawą znakomitych nauczycieli poznała śląską gwarę i kulturę. Potem kontynuowała edukację w Liceum Pedagogicznym w Raciborzu przy Opawskiej.
Pan Andrzej urodził się w 1932 roku w Sułkowicach, był szóstym dzieckiem państwa Latoń. Kiedy jego matka zmarła (chorowała na nerki), opiekę nad panem Andrzejem przejęła jego starsza o 18 lat siostra. Edukację rozpoczął w Sułkowicach, potem kontynuował w Stalowej Woli, gdzie jego siostra pracowała jako nauczycielka. Następnie naukę podjął w Krakowie, w Wyższej Szkole Pedagogicznej na wydziale matematyczno-fizycznym. Po ukończeniu studiów otrzymał nakaz pracy w województwie krakowskim, jak zatem znalazł się w Raciborzu? - Po ukończeniu studiów wybiegła do mnie taka moja koleżanka z roku krzycząc „Andrzej ratuj!”. Opowiedziała mi, że dostała nakaz pracy w woj. opolskim, a bardzo chciała zostać na miejscu, w krakowskim. Ja pomyślałem wtedy: "jestem młody, cały świat jest dla mnie otwarty" i zdecydowałem, że się z tą moją koleżanką zamienimy. Potem zgłosiłem się do Opola, przydzielono mi pracę w Liceum Pedagogicznym przy Opawskiej. Uczyłem tam fizyki i chemii, jednak chemia mi nie odpowiadała, miałem uczulenie na różne odczynniki, dlatego zająłem się fizyką i matematyką - wyjaśnił pan Andrzej.
Właśnie tam się poznali: w Liceum Pedagogicznym. Pan Andrzej był tam nauczycielem, pani Jadwiga uczennicą. - Kłaniałam mu się, mimo tego, że mnie nie uczył, ale był przecież nauczycielem. Wtedy jeszcze mnie nie interesował - powiedziała pani Jadwiga. W czasie roku szkolnego klasa pani Jadwigi często organizowała jakieś zabawy, tam również spotykała nauczyciela fizyki. - Tańczyliśmy ze sobą wiele razy, ale nie przypuszczałam wtedy, że to będzie mój mąż - przyznała pani Jadwiga. A po maturze był komers. Tam już tańczyli i rozmawiali ze sobą o wiele więcej. Po wynikach egzaminu dojrzałości pani Jadwiga pobiegła do kościoła podziękować za wszystko Matce Bożej, kiedy wróciła po chwili do domu zobaczyła na podwórku rower swojego profesora. Tak zaczęli się spotykać. - Pomyślałam, że jest to człowiek, na którego warto zwrócić uwagę. Kulturalny, dowcipny, ciekawy, bez nałogów - dodała pani Jadwiga.
Pan Andrzej zainteresował się panią Jadwigą już wcześniej. - Pamiętam jak w szkole odbyła się akademia z okazji setnej rocznicy śmierci Mickiewicza, Jadwiga recytowała wtedy fragment jednego z utworów naszego wieszcza, wtedy zwróciłem na nią uwagę. Potem już na komersie więcej ze sobą tańczyliśmy i rozmawialiśmy i wtedy już czułem, że moje serce idzie w jej kierunku - powiedział pan Andrzej, którego najbardziej fascynowały uśmiechnięte oczy pani Jadwigi.
Ślub cywilny odbył się 14 sierpnia 1957 roku w Raciborzu, kościelny 18 sierpnia 1957 roku w
Sułkowicach. - Mój ojciec miał już wtedy 75 lat i bardzo mu zależało, by być na naszym ślubie, na
szczęście się udało. Zabawa weselna w moim domu rodzinnym trwała do białego rana - powiedział pan Andrzej. - Rodzina Andrzeja przyjęła mnie bardzo serdecznie. Drugiego dnia po weselu mój ojciec opłacił orkiestrę i urządziliśmy wielkie poprawiny. Na naszym weselu bawiło się ok. 100 osób - dodała pani Jadwiga. Państwo Latoń mają jednego syna, który jest chirurgiem dziecięcym. Doczekali się także 2 wnuków.
Na początku kariery zawodowej pani Jadwiga podjęła pracę w Szkole Podstawowej nr 3. Studiowała też zaocznie filologię polską. - Potem zaczęto organizować szkołę ćwiczeń. Docent dr Czech był na kilku moich lekcjach i powiedział, że chciałby, abym poszła uczyć do szkoły ćwiczeń, gdyż mam pazur pedagogiczny, podjęłam to wyzwanie - powiedziała pani Jadwiga. Pani Latoń pracowała w jedenastce, potem w dwunastce. - W jedenastce mąż objął stanowisko kierownika i nie za bardzo chciałam iść tam pracować, ale w końcu się zdecydowałam. W dwunastce byliśmy całą szkołą ćwiczeń i tam prowadziłam lekcje w klasach I-IV i V-VIII, potem pracowałam jako metodyk w Studium Nauczycielskim, gdzie prowadziłam m.in. praktyki i lekcje pokazowe, poprawiałam też prace dyplomowe. Tam pracowałam do emerytury - wyjaśniła pani Jadwiga, która przepracowała 37 lat. - Ciężko mi było pożegnać się z pracą zawodową, ale spotykamy się z moimi uczniami, z koleżankami z pracy, piszemy listy, odwiedzamy się, co jest bardzo miłe - powiedziała pani Jadwiga.
Pan Andrzej pracę, jak już wiemy, zaczynał w Liceum Pedagogicznym, gdzie przepracował 5 lat. Potem w jedenastce był przez 10 lat kierownikiem, a następnie przeszedł do ZSZ przy Wileńskiej. Łącznie przepracował 38 lat - od 1992 roku jest na emeryturze.
- Ten rok jest dla nas bardzo bogaty w różne uroczystości, mąż w lipcu obchodził 80. urodziny, w sierpniu zaś świętowaliśmy 55. rocznicę ślubu - powiedziała na zakończenie pani Latoń.
Z Państwem Latoń rozmawiała Sylwia Prusowska
Komentarze (0)
Komentarze pod tym artykułem zostały zablokowane.