Sekretarki to nie charty

Prezydent zwierzył się radnym z własnych refleksji po głośnym w mediach zajściu, do jakiego doszło w listopadzie w jego gabinecie. – Początkowo myślałem, że rzeczywiście był to atak na prezydenta, a tymczasem okazało się, że prezydenta zaatakowano wizytówką – mówił radny Dawid Wacławczyk.
O echa zajścia pytała prezydenta najpierw młodzież maturalna z II LO, z którą Mirosław Lenk spotkał się podczas lekcji na temat roli i zadań samorządu. Przyznał, że jakkolwiek miał już do czynienia z podobnymi temperamentem do Tomasza U. petentami, to pierwszy raz spotkał się – jak to nazwał – z ustawką mediów, kiedy to zajście zostało nagrane i upublicznione.
Popołudniem do tematu wrócił na sesji. Tłumaczył, że często w jego gabinecie stawiają się nieproszone osoby, że w tej sprawie nie postąpił za ostro, że jego sekretarki „to nie charty” i „nie oczekuje od nich, że będą broniły prezydenta własną piersią” i że „dobrze byłoby żeby to były sprawy do prezydenta jak już ktoś wtargnie”.
Wyjaśnił też tło sporu z Tomaszem U., jedynym właścicielem mieszkania we wspólnocie, w której gmina ma większość. Doszło tam do zmiany zarządcy. Poprzedniemu prezydent zarzucił, że podał miasto do sądu i mimo uregulowania należności nie wycofał pozwu. Uznał, że wyczerpało to możliwości współpracy a ponadto nie chce, by łączyć funkcje zarządu i zarządcy „w jednej osobie”. – Jako że jest tam tylko jeden właściciel mieszkania, stąd w zarządzie przedstawiciel MZB – zakończył.
(waw)
Komentarze (0)
Aby dodać komentarz musisz być zalogowany