To wstyd. Wyciągnę wnioski

Tyle miał dziś do powiedzenia na sesji prezydent Mirosław Lenk po tym jak radni wylali beczkę dziegciu na Ośrodek Sportu i Rekreacji. Radny Borowik mówił o incydencie w skateparku. Myśliwy o zamkniętej bieżni. Prezydent nawet nie tłumaczył i nie bronił dyrektora. Jego wnioski mają być „odpowiednie”.
Zaczął Robert Myśliwy (NaM), który lubi rekreacyjnie pobiegać i postanowił to uczynić na stadionie przy Zamkowej, choć bliżej mu do popularnego ostatnio obiektu PWSZ przy Wyszyńskiego. Na Ostrogu zastał zamkniętą bramę na stadion. Poszedł do recepcji i zapytał o klucz. – Pan był zdziwiony – relacjonował Myśliwy. Murawa i bieżnia – jak tłumaczył rajcy - jest zamknięta, bo ponoć ludzie by ją „rozjechali”. Myśliwy pytał, czy nie można ją objąć monitoringiem i w razie czego interweniować. – Jestem tu sam – oznajmił pan z recepcji. Myśliwy dopytywał. Wspomniał, że wie, iż ze stadionu korzysta czasem przewodniczący Rady Tadeusz Wojnar. Że jest radnym. Wspomniał o komisji rewizyjnej.
- Na słowa komisja rewizyjna plus Wojnar dostałem klucz na tacy – oświadczył Myśliwy. – Zwykły obywatel nie dostałby – dodał, nazywając mentalność kadry OSiR-u postsocjalistyczną. Narzekał też na bieżnię. – Ta na stadionie PWSZ jest w złym stanie, ale na Ostrogu w jeszcze gorszym – oznajmił. – To dlatego bieżnia jest zamknięta, bo jakby ktoś złamał nogę, to OSiR musiałby płacić odszkodowanie – ironizował przewodniczący Rady, Tadeusz Wojnar.
Potem żalił się radny Stanisław Borowik, który z wnukami udał się skateparku. – Inna osoba z dwójką małych dzieci powiedziała mi, że długo tu nie pojeździmy – relacjonował Borowik. Rzeczywiście. Po jakimś czasie przyjechał samochód z czwórką starszych chłopaków. – Myślałem, że rozjadą moje wnuki – żalił się Borowik. Skejci okazali się także wulgarni, a jeden z nich nazwał wnuki radnego bachorami, mówiąc im wprost: - won. Kiedy Borowik dopytywał, dlaczego tak przeklinają, wówczas dowiedział się, że to „z emocji wywołanych nieudanym piruetem”, zaś skatepark jest dla zawodowców, a nie dzieci.
Radny wezwał policję. Ta upomniała chłopaków, ale problem pozostał. – Może wprowadzić godziny dla dzieci od 17 do 19 i dla dorosłych od 19 do 21 – podsunął pomysł. Nie krył żalu do obsługi OSiR-u, bo ta, mimo pojawienia się policji, nie podeszła do skateparku. – A chłopaki mieli ze sobą piwo i je sobie w przewie pili – dodał Borowik.
- Rzeczywiście ktoś powinien tego pilnować. Brak jest dozoru – wyjaśniał prezydent Mirosław Lenk. Nie miał nic na obronę dyrekcji OSiR-u. – To najzwyczajniej wstyd – skonstatował i zapowiedział „wyciągnięcie odpowiednich wniosków”.
(waw)
Komentarze (0)
Aby dodać komentarz musisz być zalogowany