W Raciborzu nie ma gdzie potańczyć

Zapytaliśmy raciborzan jak spędzają weekend? Czy nasze miasto dostarcza im dość rozrywek, czy też muszą wyjeżdżać do sąsiadów? Jak się okazuje, zadowolonych nie brakuje, ale często słychać narzekania, że w Raciborzu nie ma gdzie potańczyć. Przydałaby się porządna dyskoteka.
Jedni chcą potańczyć i poszaleć, inni wolą spędzić wolny czas w wąskim gronie znajomych, z dala od hałasu i zatłoczonych klubów. Sprawdziliśmy, co raciborzanie robią w weekend i jakie kluby cieszą się największym zainteresowaniem.
- W weekend najczęściej siedzę na Końcu Świata. Jest tam fajny klimat, można spotkać wielu ludzi. Poza tym jest spokojnie i nic nie zakłóca mi rozmowy ze znajomymi - zapewnia Dawid Bała. - Ja natomiast wolę potańczyć w dyskotece. Często bywam w czeskiej Stodolni. Jest tam dużo klubów - jeśli w jakimś mi się nie spodoba, idę dalej. Nie muszę wydawać także kroci na taksówkę, a poza tym jest taniej - twierdzi Michał Olszowy. - Jestem częstym gościem w Atlantydzie. Duży wybór drinków, karaoke, DJ, świetna muzyka i przestrzenne ogródki. Poza tym mieszkam niedaleko i jak jestem zmęczony szybko mogę zmyć się do domu - ujawnia Adam, 18-letni mieszkaniec Raciborza. - Wolny czas w weekend? Pracuję! Na dodatek w dyskotece. Piątkowe i sobotnie wieczory mam więc zajęte. A jak mam już jakieś wolne często wraz ze znajomymi odwiedzam Brooklyn - mówi Gosia Staniczek.
W Raciborzu nie brakuje miłośników spokojnych knajpek, gdzie można posiedzieć, porozmawiać ze znajomymi i odpocząć po ciężkim tygodniu pracy. - Nie lubię zatłoczonych miejsc, gdzie z ledwością dopycham się po piwo do baru. Najczęściej chodzę więc do Dybcówki, na Koniec Świata czy do Warki - deklaruje Michał. - Całe szczęście, że wprowadzili zakaz palenia w miejscach publicznych, bo inaczej nie chodziłabym już nigdzie. Do teraz czuję obrzydzenie, kiedy przypominam sobie te śmierdzące ciuchy i włosy po imprezie - dodaje Magdalena, 24-letnia raciborzanka.
- Weekend mam tylko dla siebie i wtedy zaszywam się w domu i odpoczywam. Teraz w wakacje, kiedy pogoda sprzyja, często jestem zapraszana na grilla i na urodziny, organizowane pod gołym niebem - stwierdza Maria Konarzewska. - Jeśli gdzieś wychodzę, to tylko na domówki. Lubię to, bo jest taniej i można na spokojnie porozmawiać. Nie muszę oglądać ludzi, których nie lubię czy męczyć się z natrętnymi adoratorami - twierdzi Sandra Karpicka.
Wśród Raciborzan nie brakuje także głosów, że w naszym mieście nic się nie dzieje i przede wszystkim nie ma gdzie potańczyć. - Jeśli chcę gdzieś poszaleć i się wybawić muszę jeżdzić do innych miast. Często odwiedzam A4 i Magic. Vinyl też był fajny - taki uniwersalny do zabawy i pogawędki. Teraz w Raciborzu nic się nie dzieje - twierdzi raciborzanka Marta. - Dobre imprezy w Raciborzu? Nie ma tutaj takich, jadę do Katowic, Rybnika i Gliwic, tam są dopiero dyskoteki! Piękne dziewczyny, głośna muzyka i olbrzymi parkiet. W naszym mieście brakuje takiego miejsca- dodaje 24-letni Tomek.
SaSze
Komentarze (0)
Aby dodać komentarz musisz być zalogowany