Czesi liczą na miliony w Lotto

Uwielbiają polskie słodycze, szczególnie krówki, ponadto w soboty chętnie zaglądają do naszych sklepów wędliniarskich, a w drodze powrotnej do samochodów obowiązkowo zahaczają o kolekturę Lotto, szczególnie wtedy, gdy mamy wielką kumulację. Kiedyś ich było więcej, a dziś znów wracają do Raciborza. Kto? Czesi.
Kabanosy, wędzona słonina, wędliny kanapkowe, cukierki a nawet meble czy lekarstwa - po takie produkty czescy sąsiedzi najchętniej przyjeżdżają do Raciborza. Niektórzy liczą tu nawet na wygraną w Lotto i dlatego regularnie kupują zdrapki czy wypełniają kupony.
Jeszcze dwa lata temu raciborskie targowisko przy kościele św. Jakuba niemal codziennie oblegali Czesi. – Kupowali wszystko, co tylko tu znaleźli. Teraz pojawiają się bardzo rzadko. Mówią, że już im się nie opłaca do nas przyjeżdżać – stwierdzają zgodnie kobiety sprzedające odzież na raciborskim targowisku. – Jeszcze w sobotę trochę ich przychodzi. Kupują słodycze, bo jak twierdzą nasze są lepsze. Szczególnie chwalą krówki – wtrąca jedna z kobiet. – Jeszcze po kurtki jesienią przychodzili i kosze wiklinowe – dodaje przysłuchujący się rozmowie mężczyzna, również handlujący na targu przy kościele.
Wśród naszych sąsiadów z południa zdecydowanie większą popularnością niż targ cieszą się sklepy, szczególnie meblowe i wędliniarskie. – Najczęściej w sobotę robią u nas zakupy. Mamy sporo stałych klientów, którzy przyjeżdżają specjalnie po kabanosy, wędlinę kanapkową czy wędzoną słoninę – wylicza Bożena Frączek ze sklepu mięsnego przy ul. Nowej. Dodaje, że często w wyborze odpowiedniego towaru zdają się na to, co poleca sprzedawca. Nie kupują jednak polskiego mięsa, bo jak twierdzą, u nich jest takie samo. – Zawsze są mili, uśmiechnięci i kulturalni – podkreśla pani Bożena.
Niektórzy liczą u nas na wygraną, dlatego nie przechodzą obojętnie obok kolektury Lotto. – Czesi najczęściej kupują zdrapki i zakłady na losowania. Jest ich najwięcej, gdy do wygrania jest spora pula gotówki. Jednak jak dotąd żadnemu z nich nie udało się wygrać większych pieniędzy – przyznaje pan Bogdan, pracujący w kolekturze przy placu Długosza.
Nasi sąsiedzi zza południowej granicy masowo odwiedzają też raciborskie apteki. Jak już farmaceuci zdążyli się zorientować, szczególnie interesują ich medykamenty zawierające pseudoefedrynę. – Są to głównie leki przeciwbólowe, przeciwkaszlowe i na katar. Do końca nie wiem, co oni z nimi robią, ale faktem jest, że jakby mogli, to wykupują je hurtowo. Nierzadko musimy im odmówić sprzedaży leków o jakie proszą – zapewnia pani Maria, farmaceutka w jednej z aptek w centrum miasta. Poza specyfikami na przeziębienie, Czesi zaopatrują się u nas w krople probiotyczne i mleko dla dzieci. – Nieraz zdarza się, że przyjeżdżają realizować w naszych aptekach recepty – dodaje pani Maria.
Czechów można też spotkać w dużych marketach. Zaopatrują się tam głównie w wszelkiego rodzaju środki pielęgnacyjne dla niemowląt i dzieci. W ich zakupowych wózkach najczęściej można dostrzec pampersy, oliwki czy jedzenie w słoiczkach dla kilkumiesięcznych dzieci. Ponadto za mniejsze pieniądze niż u siebie, nasi południowi sąsiedzi mogą tu kupić środki czystości czy sprzęt AGD i RTV.
Justyna Korzeniak
Komentarze (0)
Aby dodać komentarz musisz być zalogowany