Na rowerach promowali trzeźwość

Pokonali 3,5 tys. km rowerem. Zmęczeni, ale szczęśliwi wrócili do Raciborza. Na boisku Zespołu Szkolno-Przedszkolnego w Ocicach witali ich przyjaciele i włodarze miasta. Najwytrwalszych uczestników XII Rajdu Środowisk Trzeźwościowych nagrodzono pucharami.
Już po raz XII uczestnicy Rajdu Rowerowego Dookoła Polski Środowisk Trzeźwościowych im. Jana Pawła II wyruszyli z raciborskiego Rynku 1 lipca. Pokonali 3,5 tys. km. Dzisiaj witano ich na boisku Zespołu Szkolno-Przedszkolnego nr 2 w Ocicach. Tam przedstawiciele władz miasta i powiatu nagrodzili najwytrwalszych pucharami i medalami. Tylko poseł Bolesław Piecha nie przyniósł pucharu a upominki w postaci książek. – Pierwszy raz nie mam dla was pucharu, bo co wy w niego wlejecie, jak przecież nie pijecie alkoholu – żartował poseł Piecha, wręczając weteranom rajdu przewodniki po Polsce. Ponadto dla nieugiętych rowerzystów przygotowano festyn rodzinny z licznymi atrakcjami. Były występy mażoretek, tresura owczarków niemieckich czy pokaz tańca. Dla dzieci uczestników przygotowano dmuchany zamek, a harcerze z Czarnej Pantery serwowali swojskie wypieki, kiełbaskę z grilla i napoje, oczywiście bezalkoholowe.
Przez ponad 40 dni miłośnicy rowerowych podróży promowali zdrowy, trzeźwy tryb życia, a także naszą ziemię raciborską po Polsce. – Dzięki takim inicjatywom jak rajd środowisk trzeźwościowych o naszym mieście jest głośno w całym kraju– podkreślała wiceprezydent Ludmiła Nowacka.
Sami weterani przygody na rowerach zapowiadają, że w przyszłym roku planują rajd międzynarodowy. – Już w ubiegłym roku rozmawialiśmy z naszymi sąsiadami Czechami o zorganizowaniu wspólnie takiej wyprawy. Czesi lubią jazdę rowerem i chętnie by się przyłączyli – mówi komandor rajdu Marian Niewiadomski. – Myślę, że już w przyszłym roku wyruszymy wspólnie. Nie będzie to XIII rajd raciborski, a I międzynarodowy – zapowiada komandor Niewiadomski, który już 12 raz przejechał Polskę na rowerze.
Natomiast dla 63-letniego Karola Wacławczyka z Zabełkowa był to drugi rajd. – Dziennie pokonywaliśmy od 50 do 180 km. Najgorszy był odcinek od Świnoujścia do Gryfina, tam się trochę pogubiliśmy. Pokonaliśmy wtedy około 200 km – opowiada pan Karol. Mężczyzna zapowiedział także, że w przyszłym roku, jeśli zdrowie dopisze też pojedzie.
– Pokonałem 2,5 tys. km, bo jechałem z Chełmna. Trasa nie była łatwa, zwłaszcza, że natrafiliśmy na bardzo zmienną pogodę. Raz padał deszcze, później znów dopadły nas upały. Mimo wszystko jechało się znakomicie, tylko jak dla mnie to trochę krótko – zapewnia 58-letni Janusz Rogowski z Chełmna. – W przyszłym roku też chętnie pojadę, jeśli tylko rower mi się nie rozpadnie – żartuje mężczyzna.
(k)
Komentarze (0)
Aby dodać komentarz musisz być zalogowany