Handel nie zna ograniczeń

Czyżby nie tak dawno zmodernizowane targowisko w centrum miasta już nie wystarczało handlowcom, skoro handlują gdzie popadnie? Czy najbardziej uczęszczane miejsca będą się zamieniać w małe targowiska.
U wylotu Warszawskiej od dwóch tygodni funkcjonuje mini-targ. Wybrukowany placyk jest własnością prywatną, o czym świadczy znak postawiony tuż obok. W każdy poniedziałek, czwartek i piątek trzy panie rozkładają się tu ze swoim towarem (obuwie, bielizna i odzież damska) z nadzieją, że dziś utarg będzie lepszy od poprzedniego. Jak same przyznają, miejsce nie jest najlepsze na interesy, więc te nie idą zbyt dobrze. Przekonują jednak, że teraz to tzw. okres próbny. Przydałyby się większe obroty, bo nie dość, że należy zapłacić właścicielowi placu za miejsce, to jeszcze miasto na każdym metrze kwadratowym zarabia 5 złotych opłaty.
Ciekawe co będzie, jeśli interes wypali? Pewnie handlowcy nie będą się już trudzić z postawieniem estetycznego sklepu. W najbardziej uczęszczanych miejscach pojawią się podobne mini-targi pod chmurką. Może nie komponują się z miejskim krajobrazem, ale widać handel nie zna ograniczeń.
MK
Komentarze (0)
Aby dodać komentarz musisz być zalogowany