Wieczór panieński po raciborsku

Opaska ze świecącymi króliczymi uszami, erotyczne słomki do drinków i karty z zadaniami – to standardowy zestaw gadżetów, które towarzyszą raciborzankom podczas wieczorów panieńskich. A jak było kiedyś? Dobre rady dla przyszłej żony i matki oraz praktyczne prezenty.
Współczesny wieczór panieński obowiązkowo musi poprzedzić wizyta w sex shopie. – Dziewczyny przychodzą dużymi grupami. Zazwyczaj wiedzą, czego chcą. Podczas takich zakupów zawsze jest wesoło i bez zahamowań – twierdzi pani Monika, właścicielka jednego z raciborskich sex shopów.
Uczestniczki wieczorów panieńskich wydają na gadżety i prezenty około 200 zł. Co innego wybierają dla siebie, a co innego dla bohaterki ostatniej nocy wolności, czyli przyszłej panny młodej. – Dla niej kupują opaski z białym welonem, rogami lub świecącymi króliczymi uszami oraz jadalną bieliznę, kajdanki i karty z zadaniami – wylicza pani Monika. Nieodłącznym atrybutem koleżanek panny młodej są erotyczne słomki w kształcie penisa, przez które popijają drinki. Impreza zazwyczaj rozpoczyna się w domu przyszłej mężatki. Dziewczyny wypijają kilka drinków i wychodzą do klubów.
Wyobraźnia przyjaciółek panny młodej nie zna granic. – Kupiłyśmy w sex shopie wiele gadżetów, które później ona miała za zadanie sprzedać na mieście. Nie chodziło tu wcale o pieniądze, jakie zebrała, ale o towarzyszącą temu zabawę. Pomysł podsunęła nam osoba na stałe mieszkająca w Niemczech. Podobno u nich jest to bardzo popularny zwyczaj – mówi Karolina, mieszkanka Raciborza. – Mamy również taki zwyczaj, że układamy pytania, na które wcześniej odpowiada nam przyszły pan młody, a w czasie wieczoru panieńskiego, przepytujemy z nich przyszłą pannę młodą. Za każdą złą odpowiedź musi wykonać jedno z przygotowanych przez nas zadań. Śmiechu jest przy tym bardzo dużo – dodaje.
W opinii starszych raciborzanek, które uczestniczyły w wieczorach panieńskich kilkadziesiąt lat temu, najwięcej zmieniło się pod względem swobody obyczajowej. – Nie chodzi o to, że my byłyśmy lepsze lub gorsze. Po prostu byłyśmy inne. Bardziej nieśmiałe i zahukane – uważa pani Elżbieta, która wspomina wieczór panieński sprzed 30 lat. – Można powiedzieć, że byłyśmy bardziej kulturalnym pokoleniem. Nie było takiego pijaństwa czy otwartych rozmów o seksie – przekonuje kobieta.
Z kolei koleżanki pani Haliny na wieczór panieński przygotowywały stos śmieci, papierów i kolorowej bibuły. – Rozrzucałyśmy to wszystko przed domem przyszłej mężatki, a ona musiała to wszystko posprzątać. Spotkanie organizowało się dzień przed ślubem – wspomina pani Halina, która swoje panieńskie obchodziła ponad 30 lat temu. A jakie panna młoda otrzymywała prezenty? – Były nieco skromniejsze niż dzisiaj. Dawało się maskotki, albo ozdoby do przyszłego domu – wylicza kobieta.
50 lat temu wieczór panieński obchodzono jeszcze skromniej. Głównie w gronie najbliższej rodziny, ewentualnie przyjaciółek. – Dzień przed moim ślubem wspólnie z siostrami usiadłyśmy w największej izbie i rozmawiałyśmy o tym jak to jest w małżeństwie. Starsze siostry dawały mi rady jak być dobrą żoną i matką. Nie było alkoholu, ani poczęstunku bo panowała bieda – opowiada 72-letnia pani Krystyna. A czy prowadziły rozmowy intymne? – Było o łóżku, ale na zasadzie „tylko nie mów nikomu” – puentuje pani Krysia.
JaGa, (k), MaS
Komentarze (0)
Aby dodać komentarz musisz być zalogowany