W Kuźni atakują psy
Coraz częściej ulicami Kuźni Raciborskiej wałęsają się agresywne, pozbawione opieki psy. Sieją postrach wśród jej mieszkańców. – W drodze do pracy moją mamę zaatakowały dwa psy. Spadła z roweru i poważnie się poobijała – wspomina Bartek. – Ja broniłem 6-latkę – dodaje pan Zygmunt.
Gorącym tematem obu zebrań mieszkańców osiedli Kuźni Raciborskiej były biegające bez opieki psy. Niektóre zachowują się agresywnie, o czym boleśnie przekonał się niejeden z mieszkańców Kuźni. Najwięcej czworonogów wałęsa się rano, szczególnie w okolicach ulic Słowackiego, Nowy Świat i Myśliwskiej.
– Szłam rano do pracy i już z daleka widziałam małego, brzydkiego kundla idącego w moim kierunku. Wyglądał na spokojnego, ale w pewnym momencie ugryzł mnie w łydkę – wspomina pani Ewa. Kobiecie na szczęście nic się nie stało, ponieważ miała na nogach grube kozaki.
– Mnie osobiście nie zaatakował żaden pies. Chyba zgodnie z zasadą, że ja się ich nie boję, to one mnie omijają. Ale w Kuźni multum psów chodzi bez smyczy, to prawdziwa plaga – podkreśla Maria Przybyła. Mniej szczęścia miała 6-letnia dziewczynka, którą zaatakował z pozoru niegroźny kundelek. – Musiałem bronić ją przed atakiem, bo sama by sobie nie poradziła. Dziecko było tak wystraszone, że długo po zdarzeniu nie mogło przestać płakać – opowiada Zygmunt Latos.
Większość psów wałęsających się po kuźniańskich ulicach ma swojego pana i dach nad głową. Niestety, właścicielom nie chce się wyprowadzać swoich pupili na spacer. – Biegają po całej Kuźni! Ale co się dziwić, jak co rusz widzę, że sąsiad pod klatką stoi z papierosem w gębie, a pies go nie interesuje – mówi oburzona lokatorka jeden z bloków przy ul. Fornalskiej. – A niech pani pójdzie tylko na boisko, tam to dopiero roi się od psiarni. Później dzieciaki tam się bawią – dodaje kobieta.
Co zrobić, kiedy na swojej drodze napotkamy agresywnego czworonoga? – Mamy podpisaną umowę ze schroniskiem w Rybniku. Wystarczy wykonać telefon do pana Jankowskiego do Urzędu Miasta, on przekazuje sprawę dalej. W ciągu godziny przyjeżdżają pracownicy schroniska i zabierają czworonoga – wyjaśnia Bogusław Wojtanowicz, zastępca burmistrza Kuźni Raciborskiej.
– Ja zadzwoniłem wczoraj do rybnickiego schroniska, bo od tygodnia przebywał u mnie piesek, którego ktoś pozostawił przy moście. W ciągu godziny przyjechali po niego – mówi Manfred Wrona, przewodniczący Rady Miasta.
Pan Maciej zaalarmował policję, gdy jego pupila zaatakował agresywny pies. Zwierzę biegało bez smyczy i kagańca. W pobliżu nie było widać jego właściciela. – W słuchawce usłyszałem, że stróże prawa mogą przyjechać za godzinę, bo w tej chwili mają inne sprawy. Do tego czasu przecież pies ucieknie – stwierdza mężczyzna.
Magdalena Sołtys, (k)
Komentarze (0)
Aby dodać komentarz musisz być zalogowany