Truskawkowa szara strefa – radni o targowisku, opłatach i handlu przy drogach
Podniesienie do 150 zł opłaty targowej za handel na terenie miasta poza wyznaczonymi placami targowymi – to propozycja zawarta w projekcie nowej uchwały Rady Miasta. Ma to być zachęta dla sprzedających do korzystania z placów targowych.
O problemach targu głośno już od pół roku. Wynikiem kilku spotkań prezydenta i radnych z handlującymi na targu było ustalenie, żeby handel wrócił na plac, należy skutecznie ograniczyć go poza nim. Zdaniem handlarzy targowych ci, którzy sprzedają np. truskawki przy drodze, robią to nielegalnie, omijają wszelkie opłaty, nie płacą podatków ani innych obciążeń – a mimo to owoce kosztują tle samo u nich, co w sklepie czy na targu. Są zatem niezdrową konkurencją. W toku dyskusji radni zauważyli kilka problemów związanych z podniesieniem opłaty targowej do 150 zł.
Radny Leszek Szczasny sprzeciwił się tak wysokiej stawce, za przykład wolności w handlu podając Ukrainę, gdzie – jak stwierdził – nie ma takich obostrzeń i jest dobrze. Radnego Wiechę martwi, że wysoka opłata uderzy przede wszystkim w działkowców czy rolników, którzy chcieliby sprzedać swoje niewielkie nadwyżki produkcyjne, a w ten sposób już im się to nie opłaci.
Leon Fiołka z kolei martwi się, że nie kupi już truskawek od dziewczyn na Dębiczu, a jeżeli już będzie musiał jechać po nie – podobnie jak wszyscy chętni – na targ, to centrum się zakorkuje. Tu znów okazało się, że to o powrót handlu do centrum miasta właśnie chodzi. Prezydent Krzyżek przypomniał targowe czwartki i soboty sprzed lat, kiedy to do Raciborza zjeżdżali handlujący i kupujący z całej okolicy i trzeba było ulice zamykać.
Sam prezydent Lenk ma wątpliwości – bo powstałe prawo będzie równe dla wszystkich i np. przy tak wysokiej stawce nikt już nie będzie sprzedawał absolutnie niczego np. na chodniku. Przykładem stało się stoisko z okularami latem – przy obowiązującej stawce 20 zł jeszcze miało się to opłacać. Przy proponowanej – nikt już okularów w słoneczne dni w czasie spaceru nie kupi – bo nie będzie od kogo.
Problemem jest też ustalenie, kto przy drodze sprzedaje swoje plony z ogródka by trochę dorobić a kto robi z tego handel na wielką skalę, ciężarówkami rozwożąc towar między dwudziestoma różnymi punktami w mieście? Kto ma tego dochodzić i rozstrzygać? Radni proponowali zatem, by stawkę obniżyć ze 150 złotych do 50, co i tak będzie stanowiło skuteczną zaporę (propozycja Michała Fity) lub wrócić do 20 zł (Leszek Szczasny). Żadna z tych propozycji nie zdobyła jednak większości w głosowaniu.
Eugeniusz Wyglenda zauważył, że głównymi konkurentami placu targowego nie są – legalni czy nie – handlarze przydrożni, a markety. Dawniej na targu kupowane przede wszystkim zieleninę, owoce. Dziś nikt nie pójdzie na targ po sałatę, bo niekoniecznie ją tam kupi. A w pobliskim sklepie leży przez cały rok, i to tańsza. Prezydent Lenk przypomniał radnym, że 10 lat temu miasto wydało duże pieniądze na budowę targu i nie można go ot tak sobie po prostu zamknąć.
- Może powiem teraz frazes – stwierdził prezydent – ale to są trudne decyzje i państwo jako Rada Miasta musicie je podjąć. Pozostawiam to pod rozwagę. Porozmawiajcie, popytajcie…
Temat wróci w czasie najbliższej sesji Rady Miasta – już za tydzień.
th
Komentarze (0)
Aby dodać komentarz musisz być zalogowany