Średnia wojewódzka to nie sukces. Raciborską oświatę czeka przebudowa

Ponad tysiąc wolnych miejsc w szkołach, 90 w żłobku, spadająca liczba oddziałów, rosnące z roku na rok koszty – raciborska oświata wymaga przemeblowania.
W jakim kierunku powinny iść zmiany – tego raciborscy radni mają się dowiedzieć we wrześniu, a przedyskutować na forum Rady Miasta w październiku. Do końca lutego jest ustawowy czas na podejmowanie decyzji o ewentualnej likwidacji placówki bądź placówek. Ich liczba pamięta czasy, kiedy Racibórz miał blisko 60 tys. mieszkańców, a rocznie rodziło się ponad 500 dzieci, a nie – jak ostatnio – niewiele ponad 200. Miasto się kurczy, struktura placówek nie. Na dodatek niepubliczne szkoły i przedszkola zyskują na popularności. To ogranicza nabory do gminnych. Jak zarzekają się władze miasta, kształcenie odbywa się na tym samym poziomie. Problem w tym – jak mówił na środowej sesji przewodniczący Rady Miasta i wcześniej prezydent Mirosław Lenk – że wyniki egzaminów w raciborskich szkołach oscylują wokół średniej wojewódzkiej, a dawniej było dużo lepiej. Raciborskich placówek brakuje wśród najlepszych.
Zmienia się też geografia naborów - dziś więcej dzieci jest w dzielnicach niż w centrum, gdzie funkcjonują duże placówki. Zmiany ponadto powinny mieć na celu nie tylko racjonalizację z punktu widzenia finansów publicznych, ale też zachowanie wysokiej jakości.
Sternikiem miejskiej oświaty jest Krzysztof Żychski, zatrudniony przez Dariusza Polowego, który u progu swojej kadencji proponował likwidację SP 15. Jego zwierzchnikiem odpowiedzialnym za edukację jest wiceprezydent Michał Kuliga. To on kieruje pracami, efektem których ma być dokument z proponowanym kierunkiem zmian.
Komentarze (7)
Dodaj komentarz