Charli Green i Puma Piasecki wystąpili w RCK

Niesamowite muzyczne osobowości mogą zapewnić wyłącznie niesamowity muzyczny wieczór. Dla publiczności w Raciborskim Centrum Kultury wystąpili amerykański trębacz Charli Green i Krzysztof "Puma" Piasecki, jeden z najwszechstronniejszych gitarzystów polskiej sceny muzycznej.
Muzycy, którym towarzyszył zespół 4 SET, zagrali w większości utwory kompozycji Krzysztofa Piaseckiego. - Będą i te starsze rzeczy, i te aktualne, nie zabraknie też standardów rockowych choć zrobionych troszeczkę na jazzowo. Rock’n’roll również jest bliski mojemu sercu, na nim się wychowałem, oczywiście nic nie zastąpi miłości do jazzu, ale ta rock’n’rollowa dusza się odzywa - mówił muzyk przed koncertem.
Koncerty Krzysztofa Piaseckiego cieszą się uznaniem zarówno w Polsce, jak i za granicą. Występował między innymi z Mickiem Sternem, Dave Wecklem, Hanną Banaszak, Krystyną Prońko, Grażyną Łobaszewską, Leszkiem Możdżerem, Zbigniewem Namysłowskim i in. Przyznaje, że długo szukał swojej ścieżki. - W którymś momencie wziąłem się za siebie, wszedłem na tę drogę i tak podążam coraz głębiej w las - mówił z uśmiechem.
Krzysztof Piasecki poza tym, że jest kompozytorem, muzykiem i aranżerem, jest też jest pedagogiem. - Dziś w szkołach nie ma lekcji muzyki. Ja pamiętam, jak ja byłem młody, mieliśmy zajęcia z wychowania muzycznego i plastycznego. Teraz w szkołach tego nie ma i to jest naprawdę wielki problem. Natomiast jak z młodzieżą prowadzę zajęcia, to jest bardzo ważny przedmiot nazywany obycie ze sceną. Zostając muzykiem wielu młodych ludzi nie szanuje słuchacza, nie szanuje sceny. Oczywiście posiadają wiedzę, ale młodzież po prostu kończy studia i nie bardzo wie jak wyjść na scenę - uważa artysta.
Gitarzyście na scenie towarzyszył amerykański trębacz, kompozytor i aranżer Charli Green. - Jazz łączy wszystkie gatunki muzyczne, elementy klasyczne, bluesowe, folkowe i możemy użyć muzyki z każdego zakątka świata - mówił o swojej miłości do jazzu. - Publiczność jazzowa w Polsce, ludzie wydają się być bardziej nastawieni na odbiór, na czucie muzyki, wszystkich rodzajów jazzu. Nie ma znaczenia, czy gramy modern jazz, czy stary jazz, na przykład Louisa Armstronga, ludzie wydają się być bardziej otwarci. Z kolei ludzie w Ameryce, jeśli przychodzą na jazzowy koncert, to chcą usłyszeć tylko jazz, a nie np. też rocka - mówił.
Charli Green urodził się i dorastał w Memphis w USA, co jak przyznaje, miało ogromny wpływ na jego muzyczny rozwój. - Pamiętam B.B. Kinga, słyszałem go jak byłem dzieckiem, grającego w parku, to na pewno zostawia ślad, słyszałem Georga Colemana, Franka Stroziera, wspaniałych artystów z Memphis, słyszałem ich, będąc dzieckiem, nie rozumiałem, co grają, ale to zostało w głowie - opowiadał.
Na scenie towarzyszyli artystom muzycy z zespołu 4 SET, który połączył ze sobą różne bieguny muzycznych doznań – jazzowe frazy i swingująca pulsacja przewijała się z rockową energią i bluesową siłą przekazu.
Komentarze (0)
Aby dodać komentarz musisz być zalogowany