Co robią streetworkerzy w Raciborzu?

Choć działalność streetworkerów nie jest jeszcze bardzo popularna w naszym kraju, w Raciborzu od 2009 roku realizowane jest jedno z pionierskich przedsięwzięć. Z ramienia Stowarzyszenia Na Rzecz Rozwoju Dzieci, Młodzieży i Rodziny "Pomocna Dłoń" na raciborskim Osiedlu Nowe Zagrody pracuje troje streetworkerów.
- Chodzi o to, żeby pokazywać tym młodym ludziom inne wzory postaw, inne wzory spędzania wolnego czasu. Chodzi o to, żeby dzieci nie spędzały czasu na klatkach czy w melinach w piwnicy. Żeby pokazać im, że jest coś takiego jak muzeum, aquapark, czy nasz klub „Strefa” – mówi Tomasz Cofała, kierownik klubu dla młodzieży „Strefa”, który jest prowadzony przez stowarzyszenie. – W lecie to taka typowo uliczna praca, mamy rowery i nasi streetworkerzy wychodzą do dzieci i pracują rzeczywiście na ulicy. W zimie dzieciaki z klatek zabieramy tutaj, do klubu. Oprócz zajęć, pomocy w odrabianiu lekcji, mają możliwość zjedzenia posiłku, o który czasami trudno w domu – mówi Tomasz Cofała.
Klub jest już znanym miejscem na osiedlu. Młodzież chętnie tutaj przychodzi. Codziennie w klubie czas spędza 30 dzieci. Odrabiają tu lekcje, ale też codziennie dzieje się coś ciekawego. Zajęcia grupy tanecznej, capoeira, turniej bilarda, wycieczki, koło medialne, które prowadzi raciborska dziennikarka. – Zadaniem streetworkerów jest jednak ciągle wyszukiwanie tych dzieciaków, które nie wiedzą o naszej działalności. Współpracujemy z pedagogami szkolnymi, dlatego wiemy, gdzie dzieje się coś złego. I tam udają się nasi streetworkerzy. To nie jest łatwe zadanie, zdobyć czyjeś zaufanie. I oczywiście, zawsze musi być chęć do współpracy, nie da się nikogo zmusić do tego, żeby spędzał z nami czas. Ale po 10 latach działania widzimy, że to działa, że przychodzi coraz więcej dzieci i młodzieży – tłumaczy Tomasz Cofała.
- Te dzieciaki potrzebują mentorów, ale potrzebują przede wszystkim ludzi przy których będą się czuły dobrze i bezpiecznie. I my tutaj taką atmosferę staramy się budować. Wspólnie gotujemy, czasami mamy jakieś nocki np. filmowe. Te relacje buduje się długo, ale w trudnych momentach to procentuje – mówi Tomasz Cofała.
Pracownicy stowarzyszenia starają się jednak dotrzeć również do rodzin swoich podopiecznych. – Rozmawiamy z rodzinami, zapraszamy ich na spotkania. To czasami niewiarygodne, kiedy rodzice dopiero u nas poznają swoje dzieci. Nagle zauważają, że ich dzieci mają talent plastyczny albo taneczny – tłumaczy Magdalena Jakimowicz – Staramy się włączać rodziny w nasze działania, bo nie chcemy, żeby dzieci były rozdarte, kiedy my im pokazujemy pewne wzorce, a w domu mają zupełnie inne – dodaje.
- Naszym głównym celem jest jednak nie dzielenie młodzieży na tą dobrą i złą, z problemami i bez. I dlatego u nas drzwi są dla wszystkich otwarte. To zetknięcie dzieciaków, które mają dużo niewłaściwych wzorców z takimi, które żyją w dobrze funkcjonujących rodzinach naprawdę ma duże znaczenie – tłumaczy Tomasz Cofała.
W Klubie jest zawsze wesoło i gwarno. – My tu po prostu przychodzimy odpocząć, spędzić czas w sympatycznym towarzystwie, bo to naprawdę fajne miejsce – mówi Magdalena Jakimowicz.
Komentarze (0)
Aby dodać komentarz musisz być zalogowany