Gruzińskie być może, czyli Mellerowie w książnicy

W gruzińskim T-shircie, ze specyficznym poczuciem humoru i niezwykłym darem opowiadania – Anna i Marcin Mellerowie odwiedzili raciborską bibliotekę! Spotkanie było głównie poświęcone Gruzji, która dla Anny i Marcina Mellerów jest miejscem wyjątkowym – to tutaj się pobrali, trenując przy tym cierpliwość, kiedy ich goście spóźniali się ponad dwie godziny na wesele; to tutaj odkryli prawdziwą moc toastów, które urosły do rangi mini poematów; to tutaj spotkali się z gościnnością, jakiej nie zaznali w żadnym innym państwie!
Ciekawe historie i anegdotki, przekazane publiczności z niezwykłą pasją i humorem, a także piękne fotografie pojawiające się w tle w trakcie prezentacji multimedialnej stworzyły obraz prawdziwej idylli. Ale czy Gruzja jest krajem bezpiecznym? Marcin Meller zapewnia, że jedynym niebezpieczeństwem z którym może spotkać się tutaj turysta jest właśnie wspomniana gościnność – tu łatwiej wejść do czyjegoś domu niż z niego wyjść a głośne pochwalenie czyjegoś dywanu grozi natychmiastowym zrolowaniem i koniecznością przyjęcia go w prezencie.
O czym jeszcze warto pamiętać wybierając się do Gruzji? O tzw. Georogia Maybe Time, czyli gruzińskim „czasie być może” do którego trzeba się po prostu przyzwyczaić - jeśli człowiek ma ochotę na szwajcarską dokładność to szybko się rozczaruje.
W związku z gruzińską gościnnością, dobrze jest także przygotować sobie choćby jedną polską piosenkę ludową (niekoniecznie „Lulajże Jezuniu”, którą zaśpiewała Pani Anna pięknego sierpniowego dnia w Gruzji, kiedy po prostu nie wpadło jej nic innego do głowy)!
Na koniec ciekawostka - jeden z toastów gruzińskich wspomnianych w trakcie spotkania: “Aby te drzewa, z których zostaną zrobione nasze trumny jeszcze nie zostały zasadzone”. A więc Gaumardżos - Na zdrowie!
mipbp
Komentarze (0)
Aby dodać komentarz musisz być zalogowany