Dramat w Turzu trwa

Poziom wody wzrasta w wyniku intensywnych opadów deszczu. – Jesteśmy bardziej zalani niż podczas pierwszej fali. Chociaż wody jest już za kolana, nikt się nami nie interesuje – niepokoi się mieszkaniec ul. Płonia w Turzu, Michał Witt. – Przegrywamy z naturą – mówi Krzysztof Bartoń z OSP Siedliska.
Mieszkańcy Turza są zdenerwowani. Ze wszystkich stron napływały do nich informacje, że woda opada i sytuacja się stabilizuje. Wczoraj zaskoczyły ich jednak kolejne podtopienia. – Koło domu mamy na razie 10 cm, ale na drodze jest już wyraźnie za kolana i cały czas rośnie – martwi się Michał Witt. – Od wczoraj nie było tu żadnego strażaka. Zapasy jeszcze mamy, ale przydałyby się pontony, bo jesteśmy odcięci od świata – dodaje.
Córka Witta choruje. W tej chwili nie wymaga pomocy lekarskiej, ale mężczyzna wolałby mieć ponton na wypadek pogorszenia jej stanu zdrowia. – Byłbym spokojniejszy. Poza tym moglibyśmy w każdej chwili sami zrobić sobie zakupy, a nie liczyć na pomoc innych – twierdzi mieszkaniec Turza.
– Nie mamy pontonów nawet na potrzeby straży. Do naszej dyspozycji jest tylko kilka łodzi, którymi bez przerwy pływamy – mówi Krzysztof Bartoń, prezes OSP Siedliska. – Chciałbym uspokoić ludzi. Wystarczy jeden telefon i będziemy na miejscu, żeby pomóc – dodaje.
Za ponowne podtopienia odpowiadają ulewne deszcze. Ziemia jest tak nasiąknięta, że nie przyjmuje więcej wody. Od wczoraj nie pracuje też przepompownia. Mimo że strażacy dysponują specjalistycznym sprzętem z Niemiec i pompują wodę w trzech miejscach, Ciechowicach, Siedliskach i Turzu, to przegrywają z naturą. – Teren Turza od strony Ciechowic leży najniżej w naszej części powiatu. Spływa do niego woda deszczowa ze wszystkich stron – wyjaśnia prezes Bartoń i dodaje, że podobna sytuacja panuje w Siedliskach. – To są naczynia połączone i chociaż robimy co w naszej mocy, to z naturą nie wygramy – podsumowuje.
MaS
Zdjęcia kliknij TUTAJ
Komentarze (0)
Aby dodać komentarz musisz być zalogowany