Scena z Żabki: mineralną zdzielił rabusia

Właściciel Żabki przy Londzina rozmawiał akurat przez telefon z córką, gdy do sklepu wpadł zamaskowany mężczyzna i przystawił mu do głowy pistolet. Rabuś miał jednak pecha. Ofiara pomyślała, że to żart, zachowała zimną krew, a do obrony wystarczyła... butelka z mineralną.
Do zdarzenia doszło wczoraj około 21.50 (piszemy o tym tutaj). Udało nam się skontaktować z właścicielem Żabki przy ul. Londzina. Prosi o zachowanie anonimowości, ale chętnie opisał zdarzenie.
Kwadrans przed zamknięciem sklepu połączył się przez telefon komórkowy ze swoją córką. Około 21.50 do Żabki wbiegł postawny, zamaskowany mężczyzna, z pistoletem w dłoni. Przystawił lufę do głowy właściciela. - To jest napad. Dawaj kasę - krzyknął. - No chyba żartujesz - odpowiedział właściciel.
Rozmowę przez telefon słyszała jego córka. Kobieta próbowała natychmiast parokrotnie dzwonić na policję, ale odzywało się tylko urządzenie nagrywające. Sprawca tymczasem był coraz bardziej niecierpliwy. Krzyczał: - dawaj tę cholerną kasę, to nie żart. Dwa razy strzelił w podłogę.
Od razu zauważyłem, że to ślepaki. Nie było gazu ani dymu - relacjonuje właściciel Żabki. Długo się nie zastanawiał. Chwycił plastikową butelkę z minerlną, którą chciał zabrać do domu. Rzucił w napastnika. Trafił go w głowę. Sam otrzymał cios pistoletem w lewą rękę.
Na zapleczu był współpracownik. Powiadomił policję, włączył alarm i wybiegł na rabusia z... miotłą. Zamaskowany mężczyzna przestraszył się, strącił stojak z papierosami i uciekł z pustymi rękami.
Po 2 minutach przyjechał radiowóz. Jak dotąd policji nie udało się złapać sprawcy.
(k)
Komentarze (0)
Aby dodać komentarz musisz być zalogowany