Trudno odejść od męża-kata

– Widziałam że śpi, był pijany, dlatego spakowałam swoje i dzieci rzeczy. Zamówiłam taksówkę i pojechałam do koleżanki – mówi Agnieszka M. To jedna z nielicznych kobiet, które zdecydowały się odejść od męża-kata. Wiele z nich nawet w rozmowie z policjantami udaje, że nic się nie dzieje.
– Zakochałam się bez pamięci. Mimo że miałam dopiero 17 lat, bardzo chciałam za niego wyjść, spędzić z nim resztę życia – opowiada 25-letnia Agnieszka M. Jej marzenia szybko się spełniły. Po kilku miesiącach znajomości zaszła w ciążę. Potem był ślub i zapowiadało się długie, szczęśliwe życie. W październiku urodziła się Asia. – Mąż był wniebowzięty. Jednak zaraz po jej narodzinach dłużej zostawał w pracy. Wracał „podchmielony” – mówi Agnieszka. – Przekonywał, że jak wypije, mocniej śpi. Widziałam, że płacz naszego maleństwa coraz bardziej mu przeszkadzał – dodaje kobieta.
Z miesiąca na miesiąc mąż M. pił więcej. – Kiedy poprosiłam go, aby przestał, uderzył mnie. Przestraszyłam się, ale wybaczyłam – przyznaje kobieta. Po paru dniach uderzył mocniej. – Potem już codziennie robił awantury, tłukł talerze, wyrzucał z szaf moje rzeczy. Wyzywał mnie, wmawiał, że go zdradzam, bo na chwilę wyszłam do koleżanki, albo na spacer z dzieckiem – opowiada drżącym głosem Agnieszka. Chciała od niego odejść, ale nie miała dokąd. W dodatku dowiedziała się, że znów jest w ciąży. – Myślałam, że wiadomość o drugim dziecku go zmieni. Niestety, pomyliłam się. Przez całą ciążę wmawiał mi, że to nie jego dziecko. Obrażał, ale nie bił – wspomina kobieta.
By uniknąć codziennych awantur, Agnieszka pomieszkiwała u swoich koleżanek i kuzynki. – Jednak, gdy urodził się Adaś, musiałam wrócić do domu. Przez parę miesięcy miałam spokój. Mąż był nawet miły, czasem zajmował się dziećmi – przyznaje. Koszmar zaczął się, kiedy zmienił pracę. – Miał lepiej zarabiać, a nie przynosił nic. Wszystko przepijał i jeszcze zaciągał długi u znajomych. Kazał mi je spłacać, choć nie miałam z czego. Jak mówiłam, że nie mam grosza przy duszy, to mnie bił, wyzywał. Szantażował, że odbierze mi dzieci, bo jestem puszczalska – mówi przez łzy.
W końcu, pewnej nocy, kiedy mąż-kat spał, M. spakowała rzeczy swoje i dzieci. Pojechała taksówką do koleżanki. Mieszkała u niej parę miesięcy. – Sporo czasu zajęło mi dojście do siebie. Ale chcieć, to móc. Podjęłam pracę, wynajęłam kawalerkę i teraz czekam na rozwód – mówi optymistycznie Aga.
Niestety kobiet porzucających swoich mężów-katów jest niewiele. Przemoc w rodzinie to wciąż temat tabu. Jak dowiadujemy się na policji, ofiary same bardzo rzadko opowiadają, co dzieje się za murami ich domów. Częściej funkcjonariuszy wzywają sąsiedzi, którzy słyszą awanturę. – Bywa, że kiedy policjanci przyjeżdżają na miejsce, ofiary udają, że nic się nie dzieje. Wtedy nic nie możemy zrobić – mówi sierż. Anna Wróblewska, rzecznik raciborskiej policji. – Kiedy funkcjonariusze przyjeżdżają na interwencję domową, wypisują rodzinie niebieską kartę, notatkę urzędową o przemocy w rodzinie. Od początku roku takich notatek sporządziliśmy 62 – informuje sierż. Wróblewska. Rodziny, którym wypisano niebieską kartę, są pod szczególnym nadzorem dzielnicowych.
– Natomiast, jeśli kobieta przyzna, że jest dręczona przez męża, możemy go zatrzymać na 48 godzin. Jeśli jest pijany, trafia na izbę wytrzeźwień – dodaje rzecznik raciborskiej policji. O jego dalszym losie decyduje już prokurator i sąd.
Ofiary przemocy w rodzinie znajdują także schronie w Centrum Matki z Dzieckiem Maja w Raciborzu Miedoni. Aby znaleźć tu tymczasowy dach nad głową, wystarczy skierowanie z Ośrodka Pomocy Społecznej lub policji. Obecnie w ośrodku znajduje się 10 kobiet, od 19 do 70 lat. – Liczba naszych lokatorek stale się zmienia. Jeszcze miesiąc temu było ich dwa razy więcej. Centrum zapewnia kobietom i ich dzieciom miejsce pobytu oraz wyżywienie. Ponadto organizuje terapię zajęciową. Przeprowadza dla nich spotkania edukacyjne z psychologiem oraz specjalistyczną pomoc socjoterapeutyczną i terapeutyczną – zapewnia Iwona Boster- Koczwara, dyrektor Centrum Matki z Dzieckiem Maja.
Justyna Korzeniak
Komentarze (0)
Aby dodać komentarz musisz być zalogowany