Bezmyślny osiłek niszczył drzewa
Masa mięśni nie zawsze przekłada się na masę istoty szarej półkul mózgowych. Żeby poradzić sobie z młodymi klonami przy ulicy Warszawskiej, później przy Matejki, anonimowy strongman może nie potrzebował dużo siły, a rozumu po prostu mu brakowało.
Pierwszy raz próbę poczynił na drzewkach przy Warszawskiej wzdłuż boiska RTO „Szkoły”. W nocy, po upalnym dniu, poszło mu wyjątkowo łatwo. Szarpnął z całej siły i cieniutki pień młodego klonu złamał się jak zapałka. Korona liści smutnie zawisła nad drewnianą ramą, do której drzewko było przywiązane, a która utrzymywała je dotąd w pionie. Drugi klon jest delikatniejszy, a siłacz odważniejszy. Spada cała odłamana korona. Bohater, uporawszy się z kolejnym drzewkiem, którego obwód pnia nie przekracza 5 cm, dumnie spogląda na dzieło swych mięśni. - I co? Ja jestem cienki? – rzuca retorycznie mięśniak.
Z drugą aleją drzew, tą przy Matejki, poszło równie łatwo, chociaż delikatne drzewka rosły tuż pod oknami willi. Noc była chłodna, wrześniowa. Właśnie z kursowego autobusu relacji dyskoteka – Racibórz wysiadł mięśniak. W drodze na swoje osiedle pokonuje kilka przeszkód: a to skromne drzewka przy ulicy – musi im przyłożyć, a to sznur samochodów na parkingu – przecież nie będzie ich omijał. - Nie jestem jakiś tam cienias – rzuca w stronę publiczki.
/BaS/
Od red. Może nie powinniśmy pisać o tych przykładach z nocnego życia naszego miasta, aby nie znalazły one naśladowców rozumujących w myśl zasady: nieważne jak o nas piszą, ważne, że piszą?
Komentarze (0)
Aby dodać komentarz musisz być zalogowany