Pomiędzy legendą a nowoczesnością. Pytania o kino w Raciborzu

Z końcem minionej kadencji ówczesny prezydent odtrąbił sukces w negocjacjach ze spółką Mówi Serwis (niezależny dystrybutor filmowy wspierany silnie przez Grupę Polsat), która ogłosiła, że zamierza zbudować w Raciborzu, na działce przy Młyńskiej-Szewskiej, miniplex. - Cztery sale po 120 osób, designerskie wyposażenie w tym podwójne fotele dla par i filmy wyświetlane w dzień premier – to obiecali inwestorzy w Sieradzu. Po Sieradzu miała przyjść kolej na Racibórz.

Od wyborów minęło ponad 2 miesiące. Przed nimi przedstawiciele inwestora przylecieli do Raciborza helikopterem, zjedli z prezydentem M. Lenkiem obiad i podpisali list intencyjny. Kluczem do realizacji jego zapisów była wspomniana miejska działka, a konkretnie większy teren pod budowę miniplexu, jaki miała też współtworzyć sąsiednia parcela, dawne mienie gminy żydowskiej (stała tu synagoga), dziś własność prywatna. Na jej sprzedaż zgodził się właściciel. Na wystawienie na przetarg miejskiej działki nie zgodziła się jednak w listopadzie Rada Miasta. Wybuchła z tego powodu awantura, bo radni głosowali na nie, nie wiedząc, że chodzi o kino.

Dziś po tamtych wydarzeniach pozostały prasowe relacje i pytania, co dalej? Zmieniła się optyka. Obecny prezydent nie kryje, że miejsce przy Szewskiej-Młyńskiej nie uważa za najszczęśliwsze pod kino. Bez inicjatywy uchwałodawczej D. Polowego trudno zaś doprowadzić do transakcji sprzedaży nieruchomości. Spektakularne kontakty via helikopter zastąpiła komunikacja mailowa. Na grudniowej posesyjnej konferencji prezydent mówił, że inwestor miał ponoć wysłać do ratusza mail, ale go nie odnaleziono. Poproszono więc, by ponowił korespondencję. Co stało się dalej? Magistrat nie komunikuje na razie żadnych informacji w tej sprawie.

W grudniu inwestycję w legendarne - jak uważają niektórzy - raciborskie kino Bałtyk zapowiedział jego właściciel - samorządowa spółka Instytucja Filmowa Silesia-Film z Katowic (podlega marszałkowi województwa). Bałtyk to jedno z jej pięciu kin. W tamtym roku, do listopada, odwiedziło je ponad 60 tys. osób. Pomógł Kler - hit ekranu 2018. Bez niego wynik byłby znacznie gorszy. Jak obliczono, średnio każdy z raciborzan zagląda na Londzina 1,19 razy w roku. Zeszłoroczne nakłady na kino w Raciborzu IF szacuje na blisko 129 tys. zł. W 2019 r. mają być większe. Silesia chciałaby wykonować dokumentację na kompleksową modernizację. Być może powstanie druga sala, tak by poszerzyć dostępny repertuar. Więcej ma być spotkań autorskich i innych wydarzeń.

Silesia to jednak nie jest gracz pokroju Agory (kina Helios), Vue Entertainment Group (Multikino) czy największej w naszej części Europy sieci Cinema-City. W kasie się nie przelewa. Dokumentacja to najmniejszy wydatek w cyklu inwestycyjnym. Roboty przy Londzina musiałyby kosztować miliony złotych. 60-tysięczna grupa widzów zapewnia zaś rocznie niewiele ponad milion przychodu netto. To rodzi oczywiste pytania o realne możliwości IF SIlesia.

- Modernizacja Kina Bałtyk i rozbudowa o drugą salę, to pieśń już dość stara, która miała swoje plany w grudniu 1997 roku podczas przygotowań do nieudolnego remontu w 1998-99. Spędziłem w tym kinie ponad 11 lat i znam je od podszewki. Zatem plany na przyszłość też są mi znane. Zabierałem już głos w sprawie budowy ewentualnego multipleksu w Raciborzu i nie będę tutaj się powtarzał. Jedynie zaznaczę, że takowy multipleks jest potrzebny w naszym mieście (ale nie w takim wariancie jaki przyfrunął helikopterem). Jeśli nie nowoczesny multipleks to co? To pozostaje Kino Bałtyk ale nie w takim wydaniu, jakie znamy od 1999. Remont był skandaliczny, a buble wykonawcze i architektoniczne nadają się do księgi rekordów - pisze na swoim profilu FB, w reakcji na nasz tekst o modernizacji Bałtyku, raciborski kinoman Grzegorz Mejłun.

Zamiarom IF Silesia-Film trzeba, rzecz jasna, kibicować, ale nie można też przejść obojętnie obok faktu, że tysiące raciborzan odwiedza kina w Rybniku i Kędzierzynie-Koźlu, a nawet w Katowicach. Lepszy standard, dostępność premier i przede wszystkim bogaty repertuar. Nikt nie kryje, że sama legenda Bałtykowi nie wystarczy. Hity typu Kler mogą podreperować obroty na kasie, ale bez powiewu nowoczesności w dłuższej perspektywie trudno liczyć na trwanie w otoczeniu Heliosa, Multikina czy Cinema City.

Pytanie czy władzom miasta starczy odwagi, by z legendą się zmierzyć, a konkretnie stworzyć warunki do inwestycji w konkurencyjną działalność kinową na miejskiej działce. - Nie wykluczam tego - powiedział w grudniu na konferencji prasowej prezydent Dariusz Polowy. W przypadku prywatnego terenu, gdzie plan przestrzenny dopuszcza taką inwestycję, ekipa w ratuszu nie miałaby nic do gadania. 

Pytanie o kino w Raciborzu jest więc złożone. Nie dotyczy tylko tego, czy wspierać nowe inwestycje, ale jak długo IF Silesia-Film uda się utrzymać w naszym krajobrazie Bałtyk i czy ktokolwiek będzie chciał zainwestować w Raciborzu w tego typu obiekt.

(waw)