Mniej w bruk, więcej w rekreację

W apogeum mrozów, ale przed sesją budżetową, warto się zastanowić, czy 2 mln zł, które zapisano na bulwary, nie lepiej wydać na przykład na częściową adaptację żwirowni. Można odnieść wrażenie, że na raciborskie parki skwery wydano o wiele za dużo, a na rekreację, niestety, nic.
Miłośnicy spacerów i biegania nie mogą w Raciborzu narzekać. Miasto odnowiło w ostatnich latach Park im. Miasta Roth (w przyszłym będzie tu jeszcze muszla koncertowa), skwer przy szkole głuchych, deptak wokół głazu na pl. Wolności, a ostatnio Park Kolejowy (obecnie Park im. kpt. Stala). Został tylko park Moniuszki i Park Zamkowy, zwany teraz szumnie bulwarami nadodrzańskimi, na które w budżecie 2010 r. zaplanowano 2 mln zł. Wzdłuż Odry pod zamkiem powstaną nowe ścieżki spacerowe i do biegania, place zabaw, liczne urządzenia parkowe, a także nowa nawierzchnia z kostki przy Pomniku Powstańców Śląskich.
Jednocześnie nie dojdzie do żadnej z zapowiadanych przez prezydenta inwestycji w infrastrukturę rekreacyjną. Na krytą pływalnię, jak tłumaczy ratusz, na razie nas nie stać, no chyba że w przyszłym roku uda się sprzedać pl. Długosza. O drugiej i to 50-metrowej niecce pod Oborą w magistracie przestano już mówić. Powód? Nie będzie na to pieniędzy, w przyszłym ani kolejnym roku. Kryte pływalnie powoli się sypią, a latem i tak są zamykane. Czesi z Vitkowa wycofali się z projektu wspólnej, za pieniądze unijne, modernizacji bazy turystycznej. Racibórz miał pozyskać wsparcie z Brukseli na camping pod Oborą, nasi sąsiedzi na ich ośrodek sportowy. Dotacje z UE wykluczają, niestety, komercyjne wykorzystanie obiektu, więc Czesi przezornie woleli ich nie brać, niż się potem tłumaczyć z biletów sprzedanych przez dzierżawcę obiektu.
2 mln zł na bulwary to sporo. Można więc zadać pytanie, czy nie lepiej zainwestować je teraz na przykład w częściową adaptację żwirowni na wzór ośrodków w Bukowie czy Nieboczowach, ze strzeżonym kąpieliskiem, plażami, może boiskami do siatkówki, małą gastronomią a nawet polem biwakowym. Mógłby to spokojnie zrobić OSiR, zarabiając potem na biletach. Nie da się bowiem ukryć, że w gorące lato raciborzanie woleliby opalać się blisko domu, pod Oborą albo na żwirowniach, niż spacerować w zaduchu po brukowanych ścieżkach albo jeździć za ochłodą do Nieboczów, Tworkowa, Bogumina, Kuźni, Czech, Rybnika czy nawet Mokrego pod Głubczycami.
Od lat mówi się, że jeden basen w 55-tysięcznym mieście to zdecydowanie za mało. Dziś można powiedzieć, że pieniędzy w parki, skwery i nowe bruki włożono już zdecydowanie za dużo.
Grzegorz Wawoczny
Komentarze (0)
Aby dodać komentarz musisz być zalogowany