Las nie podpala się sam

Jeden pożar może być przypadkowy. Ale kiedy las płonie kilka razy w tej samej okolicy, wtedy leśnicy, strażacy i policjanci zaczynają podejrzewać w tym rękę podpalacza. Czy w Nędzy ktoś umyślnie podpala młodnik? Odpowiedzi na to pytanie szukają dzisiaj policjanci z raciborskiej komendy.
Wczoraj strażacy odebrali dwa wezwania zaledwie w ciągu godziny. Najpierw, o 16-tej, strażacy z OSP i PSP gasili palącą się trawę na nasypie kolejowym i poszycie leśne młodnika w Szymocicach. Godzinę później wezwano ich ponownie, bo ogień trawił runo w młodniku w Nędzy, przy ul. Leśnej. Włączając do tego pożar młodnika w Szymocicach z 28 września, można uznać, że te 3 zdarzenia to nie przypadek. Policjanci i leśnicy zadają sobie pytanie, czy w okolicy, podobnie jak to miało miejsce w kwietniu, grasuje podpalacz?
Miesiąc temu, prawomocnym wyrokiem, skazano bezdomnego, który w kwietniu kilkanaście razy podpalił las w Kuźni Raciborskiej. Zdarzenia te doskonale pamięta Gabriel Tworuszka specjalista do spraw przeciwpożarowych z Nadleśnictwa w Rudach. – Zaczęło się 13 kwietnia, w wielkanocny poniedziałek. We wtorek – kolejny pożar. W środę, 15-go kwietnia, aż 7 razy zgłoszono ogień. Okazało się, że facet jeździł na rowerze i podpalał. A my, ze strażą pożarną i policją niemal korowodem za nim. Wreszcie, około 19-tej, policja złapała kompletnie pijanego 38-latka, bez stałego miejsca zamieszkania. W sierpniu usłyszał wyrok i najbliższe 2 lata i 8 miesięcy spędzi w więzieniu.
Warto dodać, że niemal dokładnie w tym samym czasie aż 6 razy płonął też młodnik w Szymocicach. W swoich dokumentach Gabriel Tworuszka ma szczegółowe raporty i daty. – Pierwszy raz ogień dostrzeżono 6 kwietnia. Potem było trochę spokoju i znowu zaczęło się 15 kwietnia. Kolejne zgłoszenia to: 18, 19, 22, 25 kwietnia. Sprawę oczywiście zgłoszono na policję, która pewnie zaczęła prowadzić dochodzenie, pytać ludzi i wszystko ucichło. Aż do teraz. Nie wiemy, czy ktoś próbuje spalić ten młodnik – zastanawia się inspektor Tworuszka. – Niedawno spadło trochę deszczu, więc zagrożenie jest mniejsze, ale trzeba to zbadać.
Na razie jeszcze nie wiadomo, czy obydwie sprawy można powiązać. Na to pytanie szuka odpowiedzi policja. Wczoraj dochodzeniowcy, ze względu na panujący mrok, dokonali tylko wstępnych oględzin. Dzisiaj sprawdzają teren szczegółowo. Na efekty ich pracy przyjdzie jeszcze trochę poczekać.
Jola Reisch
fot. internet
Komentarze (0)
Aby dodać komentarz musisz być zalogowany