Wspomnień czar, czyli Złote Gody w Urzędzie Stanu Cywilnego

Tak jak 50 lat temu w takt Marszu Mendelsona ciągle zakochane w sobie pary wmaszerowały dziś do sali ślubów raciborskiego Urzędu Stanu Cywilnego. Tam prezydent Mirosław Lenk oraz kierownik USC w Raciborzu wręczyli jubilatom medale za długoletnie pożycie małżeńskie.
Złote Gody świętowali:
Zofia i Janusz Gałązkowie
- Moja Zośka to prawdziwa góralka, przyjechała do Raciborza prosto znad Dunajca, a ja spod Częstochowy - mówi pan Janusz. Pani Zofia ukończyła Studium Nauczycielskie i z zawodu jest polonistką. Była dyrektorem m.in. w SP 1 w Raciborzu, w Brzeźnicy i w Grzegorzowicach. - Moja Zośka jest poetką, pisze piękne wiersze, a nawet prowadzi swojego bloga - mówi z uśmiechem o małżonce pan Janusz. - Mój mąż był wojskowym i poznaliśmy się na zabawie wojskowej. Początkowo nie chciałam się z nim umówić, bo był w mundurze - wspomina pani Zofia. - W małżonce spodobały mi się jej piękne duże oczy - opowiada pan Janusz. Pobrali się 13 czerwca 1964 roku, a ślub kościelny wzięli 25 lipca tego samego roku. Doczekali się trzech córek i jednego syna. Mają także pięcioro wnucząt i tworzą wspaniałą rodzinę. - Jedna osoba zawsze musi słuchać drugiej, czyli mój mąż słucha mnie. Nie gniewamy się także na siebie, u nas nie ma cichych dni - mówi pani Zofia.
Łucja i Jerzy Grzibkowie
Poznali się na zabawie odpustowej w Borucinie, a pobrali się 4 stycznia 1965 roku. Pani Łucja pochodzi właśnie z Borucina, a pan Jerzy z Bieńkowic. Już od 38 lat mieszkają w Studziennej. Pan Jerzy pracował w PKS w Raciborzu, a pani Łucja była ekspedientką w sklepie. Para doczekała się czworo dzieci - trzech córek i jednego syna. Mają także dziewięcioro wnucząt oraz jednego prawnuka. Kolejny prawnuczek ma urodzić się lada chwila. Jaka jest recepta na tak udany związek? - Najważniejsze to nie robić z małych rzeczy ogromnych kłopotów. Razem można uporać się ze wszystkim - mówi pan Jerzy.
Maria i Władysław Hapowie
Wzięli ślub 17 stycznia 1965 roku. Pan Władysław najpierw służył w wojsku, a potem pracował już w PKP. Pani Maria zajmowała się dziećmi i domem, a przed tym pracowała w przedszkolu. Małżeństwo ma dwoje dzieci oraz dwójkę wnucząt. Jak przetrwać ze sobą tyle lat w zgodzie? - Jest na to sposób: mąż musi ogłuchnąć, a żona niedowidzieć i wtedy na pewno wszystko będzie dobrze - śmieje się pan Władysław.
Marianna i Stefan Osiccy
Pani Marianna pochodzi spod Sandomierza, a pan Stefan jest z Rozumic. Do Raciborza przyjechali za pracą. Pobrali się 15 marca 1965 roku. - Mąż był kierowcą w Zakładzie Karnym, a ja pracowałam w Rafako. Mieliśmy dwóch synów, jednego pożegnaliśmy na wieki i pozostał nam jeden syn. Niestety nie mamy jeszcze wnucząt, ponieważ syn jest ciągle do wzięcia. Dziś po latach żałuję, że nie zdecydowaliśmy się na większą gromadkę dzieci, bo teraz mieszkamy sami - mówi pani Marianna. - U nas zawsze jest cicho, nigdy się nie kłócimy - powiedziała para.
Gerda i Franciszek Studentowie
Ślub wzięli 21 listopada 1964 roku. Pani Gerda pochodzi z Turza, a pan Franciszek z Godowa. - Przez 11 lat byłam położną w szpitalu w Raciborzu i do dziś pamiętam, że odebrałam w sumie 2,5 tysiąca porodów. Nigdy nie przestałam ich liczyć. Później byłam oddziałową - wspomina pani Gerda. Pan Franciszek zawodowo związany był z elektromechaniką i górnictwem, pracował na kopali w KWK Marcel w Radlinie. Państwo Studentów doczekało się dwóch synów, trzech wnuczek i jednego prawnuka. - W związku najważniejszy jest szacunek, wsparcie i zaufanie - powiedziała pani Gerda patrząc na męża, który nie krył wzruszenia.
Małgorzata i Jerzy Thammowie
Poznali się już w 5 klasie szkoły podstawowej i oboje pochodzą z Polskiej Cerekwi. Pan Jerzy ukończył raciborski Mechanik, a później studiował na Politechnice w Łodzi. Ich drogi na długi czas się rozeszły. W tym czasie pani Małgorzata pracowała w Ostrowie Wielkopolskim i para spotykała się jedynie w czasie wakacji. - Tylko listy trzymały nas razem. To były zupełnie inne czasy, pisaliśmy do siebie prawie codziennie. Do dziś trzymam wszystkie listy mojego męża, być może kiedyś pokażę je naszym dzieciom i wnukom - wspomina z uśmiechem pani Małgorzata. Na szczęście para przetrwała lata rozłąki. Pobrali się 11 lutego 1962 roku i zamieszkali w Raciborzu. Pan Jerzy pracował w Rafako, a pani Małgorzata na kolei. Mają syna i córkę, trzy wnuczki i jednego wnuka. - Najważniejsza w związku jest oczywiście miłość, zaufanie, respekt i kompromis. Wiadomo, że były sprzeczki, ale nigdy nie było kłótni. Zazwyczaj ja się gniewałam, a mąż przepraszał - wspomina z uśmiechem pani Małgorzata.
Wszystkim jubilatom serdecznie gratulujemy i życzymy im kolejnych pięknych lat razem!
Komentarze (0)
Aby dodać komentarz musisz być zalogowany