Samochody w kropki, uciążliwy hałas, brudne okna i elewacja, czyli spotkanie z SGL Carbon

Na spotkaniu prezydenta z mieszkańcami Płoni poruszono problem głośnej instalacji SGL Carbon. - Instalacja, którą mam dokładnie naprzeciw domu jest tak głośna, że w nocy nie można spać. Nie ma też możliwości otwarcia okna. Próby wejścia w kontakt z Carbonem są utrudnione. Czy pan jako prezydent mógłby zainterweniować w tej sprawie? To jest hałas nie do zniesienia - mówił raciborzanin na spotkaniu. Nieco ponad tydzień po tej prośbie na dzielnicy zorganizowano spotkanie z przedstawicielami firmy. Czy udało się coś wynegocjować?
- Okna to jest tragedia, mycie co tydzień to mało, na autach mamy smołę, co 2 lata konieczne jest malowanie elewacji domu, to jest masakra - przekonują mieszkańcy. - Moje auto wygląda jak biedronka, bo jest czerwone w czarne kropki - mówi jedna z mieszkanek okolicy zakładu na Płoni. - Szyby w samochodzie musieliśmy wymienić, bo tych grudek nie dało się niczym usunąć - mówiła kolejna. Mieszkańców męczy nie tylko hałas z zakładu, ale także "pyły", które niszczą elewacje domów, rynny, altanki, meble ogrodowe, samochody, a także dostają się do domów.
Mieszkańcy przyznali, że to są po prostu materialne szkody wyrządzone im przez zakład. Jedna z pań obecnych na spotkaniu poinformowała, że wynajęła adwokata, by zajął się tą sprawą. Z SGL-u otrzymała jednak odpowiedź, że ma udowodnić, że kropki na karoserii samochodu i na oknach jej domu pochodzą z tego zakładu. Z wytoczenia sprawy zrezygnowała, bo to jej zdaniem ciągnęłaby się latami, a poza tym firma jest zbyt duża by z nią walczyć. - Jest mi przykro, że macie takie odczucia, że się z wami nie liczymy - mówił Jacek Leśniowski, wiceprezes zarządu SGL Carbon Polska S.A.
Problemem jest także hałas. - W lecie nie dało się siąść w ogrodzie. W nocy musieliśmy zamykać okna - tłumaczyli mieszkańcy. Jak się okazuje od poniedziałku 8 września jest jednak ciszej. Jak to się stało? Okazuje się, że hałas spowodowany był awarią, a jak wytłumaczył Jacek Leśniowski, takie zdarzają się w każdym zakładzie. Naprawa trwała jednak długo, na szczęście wreszcie udało się ją usunąć i od poniedziałku jest ciszej - przyznają mieszkańcy. - Staramy się reagować jak się coś dzieje, ale nie wszystkie problemy czy awarie można usunąć ot tak - tłumaczył Leśniowski.
Jacek Leśniowski wyjaśnił również, że zakład tak organizuje prace, by te najbardziej uciążliwe dla sąsiadów były wykonywane tylko i wyłącznie na pierwszej zmianie. Mieszkańców męczą jednak pracujące całą dobę siłowniki. - One są naprawdę uciążliwe - mówił mieszkaniec Płoni. - Będziemy nad tym pracować. Myślimy o wyższej klasie urządzeń tłumiących. Kurtyna nie rozwiąże problemu - dodał.
Raciborzanie z Płoni przyznali, że czują się wyraźnie poszkodowani również finansowo pomijąc fakt spadku komfortu życia. - Czy firma przewiduje jakieś finanse na odszkodowania? - dopytywała jedna z mieszkanek zwracając uwagę na nieodwracalnie zniszczone samochody czy stolarkę okienną. - Nie przewidujemy - skwitował Leśniowski.
Obecny na spotkaniu prezydent Mirosław Lenk stwierdził, że nie można zarzucić firmie, że nie dba o środowisko. Inwestycje poczynione w ostatnim czasie pokazują, że firma dba o zredukowanie niskiej emisji. - Mieszkają państwo w strefie przemysłowej. Zakład ma 119 lat. Kiedyś żywił połowę Raciborza. Dziś trudno powiedzieć, że nasza firma nie inwestuje w ekologię. Wiadomo jednak, że zakład nie jest dla państwa obojętny - powiedział Lenk. - My nie mówimy, że SGL nie inwestuje w ekologię. My to doceniamy - mówili zgodnie mieszkańcy dzielnicy. - Skoro prezes was zaprosił, to znaczy, że jest otwarty na rozmowy. Może trzeba się zastanowić, co jeszcze można zrobić, by ograniczyć ten negatywny wpływ, bo kłótnia tu nie pomoże - dodał prezydent.
Leśniowski wyjaśnił, że zakład spełnia wszystkie normy dotyczące emisji pyłów i gazów oraz hałasu. - Zdajemy sobie jednak sprawę z tego, że norma to norma, a ludzie są ludźmi i buczenie może być trudne do zniesienia - podkreślił. Dodał, że zdaje sobie sprawę z uciążliwości zakładu. SGL ma jednak program ograniczania hałasu. Na kolejne lata zaplanowano zamontowanie tłumików ograniczających ten uciążliwy dźwięk. Mieszkańcy poprosili również o to, by na noc zamykać okna i drzwi w firmie. - Na pewno to zrobimy. To można zrobić z dnia na dzień. Chodzi tylko o zdyscyplinowanie ludzi - powiedział Leśniowski. Niebawem może być również ustawiony znak zakazu wjazdu dla tirów na ulicę Szkolną, tak by ciężarówki nie hałasowały. - Dziękujemy za spotkanie i liczymy, że to coś przyniesie na przyszłość - zakończyli spotkanie mieszkańcy dzielnicy.
Komentarze (0)
Aby dodać komentarz musisz być zalogowany