Wciąż na tej samej ulicy

Państwo Jadwiga i Alfons Krzanowscy z Krzanowic świętuje właśnie diamentowe gody. Wczoraj odwiedził ich burmistrz Manfred Abrahamczyk. Prawie całe życie małżeństwa jubilatów skupia się na jednej małej krzanowickiej uliczce. Przekonują, że długie pożycie zapewnia pogoda ducha.
- Trzeba mieć pogodę ducha, umieć cieszyć się z małych rzeczy i broń Boże nie zazdrościć - przekonuje 80-letnia p. Jadwiga. Urodziła się w rodzinie murarza w domu przy ul. Magdaleny. Ojciec 86-letniego p. Alfonsa też był murarzem, a ich dom znajdował się tuż obok, również na Magdaleny. Znali się jako dzieci, ale dopiero po wojnie postanowili wspólnie spędzić resztę życia. Alfons Krzanowski jako młody chłopak został powołany do niemickiego wojska. Służył w bazie lotniczej pod Monachium. Pełnił funkję telegrafisty. Nadawał wiadomości sygnałem Morse'a. Pod koniec wojny kazano mu walczyć z Rosjanami pod Lipskiem i Dreznem. W 1945 r. dostał się na krótko do niewoli. Potem pracował u cieśli w Bawarii. Do tego niemieckiego kraju związkowego uciekła też młoda p. Jadwiga z rodziną. Wróciła w 1947 r., podobnie jak jej przyszły mąż. - Wpadli sobie w oko na zabawie w budynku przy obecnej ul. Zawadzkiego - wspominają. Narzeczeństwo trwało rok. 21 maja 1949 r. wzięli ślub cywilny, 23 maja kościelny. Błogosławił im ks. Franciszek Pawlar. Pani Jadwiga chodziła do szkoły handlowej w Raciborzu, ale po wojnie skupiła się na prowadzeniu domu. Doczekali się z mężem pięcioro dzieci, pięciu wnuków i trzech prawnuków. Pan Alfons pracował w księgowości Gminnej Spółdzielni. Stamtąd przeszedł w 1982 r. na emeryturę.
(w)
Komentarze (0)
Aby dodać komentarz musisz być zalogowany