Matura - kłopoty z kluczem

Maturzystów trapi fakt, że muszą przewidywać odpowiedzi zawarte w kluczu. Co prawda nie pozwala on na tzw. lanie wody, ale jednocześnie ogranicza kreatywność. O to, co myślą o kluczu, jak sobie radzą i gdzie wybierają się na studia, zapytaliśmy tegorocznych maturzystów z I LO.
- Klucz jest beznadziejny. Zgodnie z nim można zdobyć maksimum punktów, wypisując od myślników i z błędami ortograficznymi to, co w tym kluczu się znalazło. Nie można skupić się na własnej twórczości. Mimo to pisałem polski rozszerzony i poszło mi dobrze. Wybrałem temat związany z tekstem Kamień na kamieniu Myśliwskiego, gdzie należało opisać metaforyczne znaczenie drogi. Angielski też w miarę poszedł. Teraz czekam na drugą część egzaminu, bo wybrałem poziom rozszerzony. Papiery na studia złożę do Krakowa lub Wrocławia. Chciałbym studiować administrację lub prawo – mówił Paweł Świtała.
- Klucz nie jest dobry. Nie można samemu nic wymyślić, tylko trzeba się dopasować. Na polskim wybrałem temat dotyczący Pana Tadeusza, poszło dobrze, nie stresowałem się za bardzo – śmieje się Adam Szach – Angielski też poszedł dobrze. Zdecydowałem się na poziom podstawowy. Niedługo czeka mnie jeszcze egzamin z wybranego przedmiotu – w moim przypadku będzie to biologia – rozszerzona – zaznacza Adam.
- Według mnie teksty, które się dostaje na maturze można przepisać własnymi słowami i ma się gwarancję, że zda się maturę – moim zdaniem właśnie na tej zasadzie działa klucz. Pisałam polski podstawowy. Myślę, że poszło mi dobrze, ale nie sprawdzałam odpowiedzi w internecie, bo stchórzyłam. Angielski zdaję na poziomie rozszerzonym, a na studia wybieram się do Gliwic. Chciałabym studiować na Politechnice – zdradza Gosia Bańdura.
- Uczniowie, którzy w gimnazjum mieli lepsze oceny z wypracowań, w liceum muszą się trudzić, żeby dopasować się do klucza. Ci, którzy po prostu przepisują teksty mają 90 % punktów. Na egzaminie z polskiego pisałam o trenach Kochanowskiego. Pamiętałam dużo z lekcji, więc wiedziałam, co napisać, ale, ale nie wiem, jak to się ma do klucza. Na egzaminie rozszerzonym z angielskiego gramatyka była trudna, ale parę punktów na pewno będzie. Temat wypracowania był za to fajny. Papiery złożę na filologię romańską w Poznaniu – mówi Agnieszka Zychma.
- Klucz ogranicza myślenie i inwencję twórczą. Nie można stawiać sobie poprzeczki – stwierdzają Paulina Stochel, Ewa Michalska i Mateusz Martyniak. Dziewczyny pisały polski na poziomie rozszerzonym i są niezbyt zadowolone. – Najgorszy był tekst czytania ze zrozumieniem – oceniają. – Poziom podstawowy był banalny. Były fragmenty tekstów, więc zawsze można coś napisać – mówi Mateusz. - Z kolei angielski był naszym zdaniem prosty. Wymagano napisania dwóch listów do kolegi. Jeden miał być krótki, drugi dłuższy. Rozumienie tekstu słuchanego też było łatwe – stwierdzają Ewa i Paulina. – Poziom rozszerzony też był w porządku. Pisałem rozprawkę o zaletach i wadach bycia dzieckiem znanej osoby. W drugiej części były struktury leksykalno – gramatyczne – relacjonuje maturzysta, który wybiera się na skandynawistykę do Poznania, a jak się nie uda, to na język biznesu do Opola. Jego koleżanki planowały dziennikarstwo, albo psychologię w Warszawie lub Krakowie. – Jednak po polskim trochę się zmieniło, w wyniku paniki zaczynamy rozglądać się za gorszymi uczelniami – tłumaczą.
Nasi rozmówcy, o tym czy udało im się trafić w klucz, przekonają się 30 czerwca, wtedy poznają bowiem wyniki matur.
Iwona Świtała
Komentarze (0)
Aby dodać komentarz musisz być zalogowany