Z Niemiec do Polski
Pojechali za chlebem do Niemiec, ale wrócili. Kupili działkę, zbudowali dom i w Chałupkach założyli pizzerię.
W 1987 roku Barbara i Martin Studniczek postanowili wyjechać na stałe do Niemiec. Barbara (1966 r.), pochodząca z Zamościa, ukończyła raciborskie Technikum Gastronomiczne, potem pracowała w raciborskiej stołówce kolejowej. Martin (1963 r.) był dyżurnym ruchu na PKP w Raciborzu. W Zabełkowie, gdzie wówczas mieszkali, nie mieli perspektyw, a lepsze życie w Reichu pociągało niejednego. Przyszedł dzień, kiedy pożegnali się z bliskimi i kupili bilet w jedną stronę. O niezbędne zaproszenie Martin poprosił kolegę z ławy szkolnej, który mieszkał już wtedy w Mannheim.
Po przyjeździe do Niemiec przebywali w przejściowym obozie we Friedlandzie. Tam czekali na mieszkanie z nadzieją, że dostaną je we wskazanym Mannheim. Ponadto zobligowani byli do kursu języka niemieckiego, który w wymiarze kilku godzin dziennie, oprócz weekendów, zapewniało wtedy państwo niemieckie. Po miesiącu szczęście dopisało. Otrzymali mieszkanie w Mannheim i znaleźli pracę w swoich zawodach. Martin jako dyżurny ruchu, Barbara w pizzerii. W 1989 urodził im się syn Matthias, pięć lat później córka Julia. Po paru latach zaczęli myśleć o powrocie do Polski stawiając sobie cel założenia prywatnej działalności gospodarczej.
W 1997 roku kupili działkę w Chałupkach i wybudowali dom. Barbara z dziećmi została już w Polsce, Martin do 2000 roku pracował jeszcze w Niemczech. Początkowo chcieli otworzyć salon samochodowy. Ostatecznie zdecydowali się na pizzerię, którą nazwali Annaberg (niemiecka, przedwojenna nazwa Chałupek). Prowadzi ją Barbara. Do pomocy zatrudnia dwie osoby. Interes idzie dobrze. Klienci chwalą sobie serwowane dania.
Studniczkowie angażują się społecznie. Organizują zabawy, imprezy okolicznościowe i spotkania lokalnych organizacji społeczno-kulturowych, podczas których przygrywa zespół Elis (Ewa Sałaciak i Mariusz Nachtigal). - Z czasem wolnym nie jest za dobrze. Pizzeria mieści się w domu. Altany, w których są zabawy, na ogrodzie, więc ciągle wszystkiego doglądamy – przyznają. W tym roku Studniczkowie otwarli drugą pizzerię Annaberg w Bełsznicy. Martin ciągle szuka czasu na hobby. Ma słabość do starych samochodów i motocykli. W garażu na odrestaurowanie czeka jeden garbus i siedem motorów.
Nie wyobrażają sobie powrotu do Niemiec, ale sentyment pozostał. Życie tam jest łatwiejsze, opieka socjalna państwa znaczna, szacunek i tolerancja u ludzi wyższa. - Od dziesięciu lat mieszkamy w Chałupkach, jesteśmy na swoim, prowadzenie pizzerii daje nam radość i satysfakcję. W Mannheim są nasi znajomi, przyjaciele, z którymi mamy ciągły kontakt. Tam zdobyliśmy nowe doświadczenia, zarówno zawodowe jak i życiowe, opanowaliśmy język. To wszystko bardzo nam się przydaje. Do dziś z dziećmi rozmawiam po niemiecku – mówi Martin. Tam mieszkaliśmy w mieście, tu żyjemy na wsi i jest nam z tym dobrze - dodają.
Anna Bindacz
Komentarze (0)
Aby dodać komentarz musisz być zalogowany