Strażnicy wkraczają na wieś

Raciborska straż miejska obsługuje teren gmin Krzyżanowice i Kornowac. Wójt Nędzy zabiega o zgodę radnych na utworzenie własnej straży. Bez niej bowiem trudno respektować zapisy uchwał o utrzymaniu czystości i porządku. W Nędzy jednak funkcjonariusze nie dostaną samochodu.
Dla Krzyżanowic i Kornowaca taniej jest płacić za obsługę strażników miejskich z Raciborza, niż tworzyć własne formacje. 27 lutego prezydent Mirosław Lenk oraz wójtowie obu gmin podpisali w raciborskim ratuszu odpowiednie porozumienie. Ci drudzy będą płacić za etaty, które przypadną na ich teren. Grzywny zebrane w Krzyżanowicach i Kornowacu trafią z kolei do kasy tych samorządów. Dla Kornowaca była to kluczowa kwestia. Jak dotąd Kornowac obsługiwała straż wodzisławska. Współpraca układała się dobrze, aż do czasu wystąpienia problemów z rozliczaniem wpływów. Wodzisław chciał je zatrzymać dla siebie.
– Atutem takiego porozumienia jest m.in. rozłożenie kosztów stałych utrzymania straży miejskiej między gminy. Są duże różnice dotyczące zadań, jakimi zajmują się strażnicy w Raciborzu i gminach. Tam ich rola polega głównie na uświadamianiu właścicieli nieruchomości o obowiązkach dotyczących czystości i porządku, czy też rozwiązywania sporów gospodarskich. Były obawy, że zwiększenie obowiązków strażników w innych gminach odbędzie się kosztem Raciborza. Jednak, jak widać na przykładzie dobrej współpracy z Krzyżanowicami, tak nie jest - tłumaczy Andrzej Migus, komendant Straży Miejskiej w Raciborzu.
Tymczasem Nędza, a przynajmniej wójt Anna Iskała, chce mieć swoją straż. W gminie takowa już kiedyś funkcjonowała, utworzona wspólnie z sąsiednimi Lyskami, ale rozwiązał ją poprzedni wójt Franciszek Marcol. Na ostatniej sesji wniosek o ponowne utworzenie straży odrzucili jednak miejscowi radni, tłumacząc, że zabrakło im wyliczenia kosztów utrzymania formacji. - Nie będą wielkie. Wyniosą około 100 tys. zł rocznie. Założyliśmy bowiem zatrudnienie dwóch osób, które wejdą w skład struktury Urzędu Gminy. Jedna z nich, chętna do pracy, ma odpowiednie przeszkolenie - tłumaczy wójt Iskała.
Strażnicy z Nędzy, jeśli na ich pracę zgodzą się ostatecznie radni, nie będą mieli samochodu, bo w opinii wójt, jadąc autem nic nie zobaczą. Dlatego ich głównym środkiem lokomocji będzie rower oraz... nogi. - Tylko tak stwierdzą, kto nie zamiata, kto wyrzuca nielegalnie śmieci, albo wylewa zawartość szamba - dodaje Anna Iskała.
Straż z Nędzy może się jednak dać we znaki kierowcom. Gmina chce bowiem wypożyczać dla nich fotoradar. Dochód z grzywien wpływnie do kasy samorządu. - Nie nastawiamy się na zarabianie. Mieszkańcy skarżą się na duży ruch TIR-ów, które przekraczają prędkość. Chcemy przyzwyczaić wszystkich kierowców, że na naszym terenie nie można szaleć - kończy wójt.
(waw)
Komentarze (0)
Aby dodać komentarz musisz być zalogowany